Dominika Zasiewska wyjawia kolejne szczegóły romansu z Rutkowskim. Nie ma zamiaru milczeć
GALERIA
O znajomości Krzysztofa Rutkowskiego i Dominiki Zasiewskiej, mówi się jako o romansie roku. W rozmowie z Wirtualną Polskądetektyw twierdził, że żałuje tego, jak potoczyły się ich losy. Zaznaczył też, że łączyły ich tylko relacje koleżeńsko-biznesowe. W wyiwiadach powtarza, że gdy przed laty poznał ją w programie Kuby Wojewódzkiego, nie zwrócił na nią uwagi. Wodzianka przedstawia jednak inną wersję wydarzeń.
- Rzeczywiście, Krzysztofa poznałam kilka lat temu, ale bliżej poznaliśmy się kilka miesięcy temu. (…) Już następnego dnia wyznał mi miłość, a tydzień później przysięgał na życie swojego syna, że zostawi jego matkę, czyli Maję Plich i ożeni się ze mną – podtrzymuje swoje stanowisko w wywiadzie udzielonym „Twojemu Imperium”. Co więcej, w zanadrzu ma jeszcze więcej agrumentów i pikantnych szczegółów.
Wyjawiła kolejne szczegóły
Dominika znów postanowiła opowiedzieć o ich relacji, tym razem wyjawiając kolejne szczegóły spotkań z detektywem. Nie da się ukryć, że w opisach jest bardzo skrupulatna.
- Poświęcał mi dużo czasu, zabierał mnie na wyjazdy służbowe, przejeżdżaliśmy po 1500 km dziennie. Pływaliśmy razem w basenie, słuchaliśmy muzyki i oglądaliśmy filmy. Była wielka swoboda między nami. Bez skrepowania kładł mi głowę na brzuchu i tak leżeliśmy sobie, aż ja nie zasnę. Bardzo często spotykaliśmy się u mnie w restauracji Carpaccio w Warszawie. (…) Czekał, aż skończę pracę i odwoził mnie do domu. Dzwonił do mnie, żebym porozmawiała z jego synem, poznał moje dziecko. Często zaskakiwał mnie kwiatami, gotował mi – opowiadała na łamach „Twojego Imperium”.
Wierzyła w szczerość
Znany detektyw zapewnił także w rozmowie z WP Gwiazdy, że jego związek z narzeczoną nie jest zagrożony, ba, ich relacje się umocniły, a przygotowania do ślubu idą zgodnie z planem. Zasiewska jednak temu nie wierzy. Czuje się pokrzywdzona, bo trwała w przekonaniu, że związek detektywów jest przeszłością.
- Wszędzie chodziliśmy razem, nawet do telewizji. Całował mnie publicznie. Wszystkim przedstawiał mnie jako swoją przyszłą żonę. Nie miałam powodu, żeby nie wierzyć w szczerość jego deklaracji. (…) Nie narzucałam mu się, to on do mnie wydzwaniał i pisał esemesy – wyjawiła w rozmowie z „Twoim Imperium”.
Nie ma zamiaru milczeć
Rutkowski przyznał także, że kontaktował się z Zasiewską i próbował z nią dojść do porozumienia. Zaznaczał jednak, że nie dawał nadziei na wspólną przyszłość. Zgoła innego zdania co do ich kontaktów jest sama zainteresowana i sądzi, że jego intencje są inne. Nie zamierza mu odpuścić raz po raz wyjawia kolejne rewelacje. Co więcej, twierdzi, że ma wiele dowodów na potwierdzenie swoich słów, w tym kolejnych zdjęć i filmików.
- Widzieliśmy się kilka razy, nawet po tym, jak zaprzeczył, że jest ze mną. Jego zapewnienia, jak to świetnie ma się jego związek z Mają to ściema, skoro nie mógł się powstrzymać od spotykania ze mną. On mnie zaklinał na wszystkie świętości, żebym nie komentowała sprawy. Na początku milczałam, ale teraz mnie nie uciszy – zapewniła stanowczo Wodzianka w rozmowie z tygodnikiem.
Niczego nie żałuje
Medialna przepychanka pomiędzy celebrytami wydaje się nie mieć końca, a każda ze stron zdecydowanie obstaje przy swoim. Rutkowski twierdzi, że Wodzianka ma obsesję na punkcie jego związku z Mają, ona natomiast zarzuca mu kłamstwo i dodaje, że to detektyw o nią zabiegał i twierdzi, że to ona go nie chce. I chociaż oboje w kolejnych wywiadach coraz to barwniej opowiadają o swojej znajomości, to zdaniem Zasiewskiej, na bezpośrednią konfrontację się nie zapowiada.
- Ja niczego w życiu nie żałuję. Nie jest mi smutno ani przykro. Jesteśmy dorośli, jeśli coś się nie udaje, należy wyciągnąć z tego lekcję i cieszyć się, że się zdarzyło – podsumowała w wywiadzie.