Eddie Van Halen nie żyje. Legendarny gitarzysta miał 65 lat
Zmarł Eddie Van Halen, jeden z najzdolniejszych gitarzystów wszech czasów, założyciel legendarnego zespołu Van Halen. Amerykanin zmarł w wieku 65 lat.
Informację o śmierci Eddiego Van Halena przekazały portale Variety i TMZ, potwierdził to jego syn. "Nie mogę uwierzyć, że muszę to napisać, ale mój ojciec, Edward Lodewijk Van Halen, przegrał dziś rano swoją długą i żmudną walkę z rakiem" - pisał na Twitterze Wolf Van Halen.
Eddie Van Halen zaczął przygodę z muzyką od gry na fortepianie. Namówił go do tego ojciec. Jako nastolatek zamieszkał w Kalifornii. Założył grupę Mammoth. Po kilku latach zmienił z bratem nazwę na Van Halen, od ich nazwiska.
Gwiazdy, które zmarły na koronawirusa
Zespół Amerykanina od lat 70. był kluczowy dla popularyzacji rocka na świecie. Do największych hitów Van Halen zalicza się utwory "Jump", "Runnin' With the Devil" i "Why Can't This Be Love". Album "Van Halen I" okazał się jednym z najbardziej udanych debiutów w historii muzyki rockowej. Pod tym względem album porównywany jest do debiutanckich płyt Led Zeppelin, Black Sabbath, Metalliki czy Guns N’ Roses.
Tworzył pod wpływem muzyki Jimiego Hendriksa. W wielu zestawieniach (m.in. magazynów "Rolling Stone" i "Guitar World") był w ścisłej czołówce najlepszych gitarzystów wszech czasów.
Eddie Van Halen przez lata walczył z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Był na odwyku.
W 2000 r. lekarze stwierdzili u niego nowotwór języka. Musieli wyciąć jego część. Dwa lata później wyzdrowiał, ale wykryto przerzuty na gardło. Regularnie latał do Niemiec na radioterapię. Przyczyny swojej choroby miał upatrywać w metalowych kostkach do gitary, które zbyt często wkładał do ust podczas koncertowania.
Trwa ładowanie wpisu: twitter