Ewa Minge posądzona o pracę w seksbiznesie. Dosadnie zareagowała
Projektantka mody niedawno zadebiutowała w roli pisarki. Jej książka ze względu na poruszaną tematykę wywołała sporo kontrowersji. Pojawiły się nawet głosy, że Ewa Minge nie inspirowała się historiami koleżanek z show-biznesu, a swoimi własnymi doświadczeniami. Jak na to zareagowała?
Ewa Minge od blisko 30 lat funkcjonuje w świecie mody, skąd bacznie obserwuje show-biznes. Poniekąd jest też jego częścią, ponieważ projektantka lubi szeroko wypowiadać się na wiele tematów w mediach. Również na jej Instagramie często dzieli się refleksjami dotyczącymi nie tylko jej życia, ale głośnych skandali.
Niedawno zasłyszane historie posłużyły Minge do napisania książki. Sensacyjna "Gra w ludzi" ma być inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z polskiego podwórka.
"Całe życie przyglądam się światu wielkich pieniędzy, wielkich marzeń młodych kobiet o luksusie i sławie... Po drugiej stronie świat mężczyzn i nie tylko... spragnionych wielkich podniet i ekstremalnej zabawy... w ludzi. Mój zawód i wędrówka po światowych salonach dały mi obraz rzeczywisty ile i jak trzeba często zapłacić za swoje marzenia, naiwność młodości, a czasem fatalnie ulokowaną miłość. Jak bardzo człowiek potrafi zabawić się drugim człowiekiem i do czego mogą posłużyć wielkie pieniądze" - zapowiadała swoją książkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gwiazdy piszą książki. I to na potęgę
Publikacja Ewy Minge wywołała popłoch w środowisku. Do pisarki-celebrytki dotarły głosy, jakoby sama była częścią seksbiznesu. Odniosła się do tych zarzutów na Instagramie.
"Różne rzeczy słyszałam już na swój temat, ale tak głęboko posuniętej fantazji jeszcze nie. Faktem jest, że komuś, kto całe życie musiał kombinować, trudno uwierzyć, że sukces można wypracować" - napisała.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jednocześnie podkreśliła, że nie ma nic przeciwko kobietom zajmującym się sex workingiem. Choć w swojej książce przedstawiła głównie mroczną stronę tego zawodu.
"W sumie nie mam nic do środowiska kobiet pracujących ciałem, ba! Pokazuję ich dramat w mojej książce i częstą niewolę. Pokazuję także, a może przede wszystkim, jak słaba kobieta ściga z sukcesem swojego oprawcę. Kogo tak zabolała moja powieść?" - pyta Minge.
Szkalujące pomówienia nie powstrzymały projektantki przed napisaniem kontynuacji. "Kończę obecnie ciąg dalszy przygód moich bohaterów i gwarantuję, że nie zamierzam unikać niewygodnych faktów, a wszelkie próby zastraszenia mnie, szkalowania itp. historie są mi głęboko obojętne. Byłam potworem, monstrum... k...ą jeszcze nie byłam" - podsumowała.