Idzie przez życie pełna wiary. Katarzyna Żak i jej relacja z Bogiem
O wierze mówi otwarcie. Nie wstydzi się swojej relacji z Bogiem i nie zamierza niczego ukrywać. Katarzyna Żak przez życie idzie cierpliwie przyjmując wszystko to, co ją czeka.
Znana głównie z roli Aliny w "Miodowych latach" i Solejukowej w "Ranczo" Katarzyna Żak całe życie zawierza Bogu. Jest wdzięczna za każdą dobrą i złą chwilę. Nie obraża się, ale z pokorą przyjmuje to, co ją spotyka. A nie wszystko układa się po jej myśli.
Żak bardzo często pojawia się w klasztorze na Jasnej Górze. – To miejsce szczególne – nie tylko w potrzebie oddania czci Matce Boskiej, ale też to jest takie miejsce, gdzie można głęboko popatrzeć sobie w serce i w umysł – wyznała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem". To właśnie tam świętowała wraz z mężem trzydziestolecie małżeństwa. Zgodnie z Cezarym Żakiem przyznają, że w każdej trudnej chwili mogą na siebie liczyć. Nie chcą jednak, by ich małżeństwo postrzegane było jako idealne. Przechodzili we wspólnym życiu przez kilka kryzysów, ale wspólnie udało im się je przezwyciężyć. – Była jakaś nadrzędna siła, która nas trzymała – wyznał Cezary Żak.
Pierwszy kryzys przyszedł niedługo po ślubie, kiedy para wiodła skromne życie we Wrocławiu. Na świat przyszła ich pierwsza córka – Aleksandra, a między małżonkami coraz częściej dochodziło do kłótni. By spróbować poprawić relacje Cezary wyjechał z Wrocławia, ale to tylko pogorszyło sytuację.
Wszystko zmieniła śmierć brata Katarzyny, który mając 22 lata zmarł w wypadku. Wówczas Żak postanowiła walczyć o związek. Szybko zaszła w kolejną ciążę i urodziła drugą córkę – Zuzannę. Jednak nieszczęście czaiło się za tą rodziną cały czas. Mała Zuzia zachorowała na astmę. Pewnej nocy wylądowała w szpitalu, Żakowie byli załamani. – Siedzieli przy łóżku Zuzi, potem jechali do kościoła, gdzie na modlitwie spędzali mnóstwo czasu – opowiadali znajomi pary.
Wspólne życie Żaków rok temu zostało wystawione na kolejną próbę. Nieoczekiwanie zachorowała mama Katarzyny. Aktorka była w rozsypce. W pewnym momencie, gdy ona i mąż mieli zbyt duże zobowiązania zawodowe, by opiekować się schorowaną matką, pomóc postanowiły córki małżeństwa.
Gdy wydawało się, że mama Katarzyny pokona chorobę, ta okazała się jednak silniejsza. – Na Boga się nie obraziłam. Panu Bogu podziękowałam. Przyjęłam śmierć mamy jako pewnego rodzaju dar, że nie cierpi więcej. Kiedy odeszła, zastanawiałam się, czy zrobiłam wszystko, co było można? Zwróciłam się w myślach do niej: "Jeśli coś było nie tak, wybacz mi, proszę" – wyznała "Dobremu Tygodniowi" Katarzyna Żak.