Ile naprawdę zarabiają polscy kabareciarze? "Występujemy też za darmo"
Niemal na każdym występie sala wypełniona jest po brzegi, a Polacy przychodzą na skecze całymi rodzinami. O zarobkach polskich kabaretów krążą legendy. Czy kwota 44 tys. zł za występ jest prawdziwa? Spytaliśmy kabareciarzy o ich zarobki.
W niedawno opublikowanym rankingu "Super Expressu" jednym z najlepiej zarabiających kabaretów okazał się kabaret Paranienormalni. Według tabloidu kabareciarze otrzymują aż 44 tys. zł za jedno kilkudziesięciominutowe show. To prawie dwa razy więcej niż Zenek Martyniuk z zespołem zgarniają za jeden godzinnny występ!
Według wyliczeń tabloidu inne popularne grupy kabaretowe zarabiają ok. 30 tys. zł za występ. Jaka jest prawda?
Postanowiliśmy sprawdzić, czy kwoty podane przez "Super Express" są prawdziwe. Skontaktowaliśmy się z Paranienormalnymi, Robertem Motyką i Michałem Paszczykiem, aby poprosić ich o komentarza w tej sprawie. Panowie wyraźnie dali do zrozumienia, że liczby przytoczone przez tabloid są wyssane z palca.
- Widzieliśmy ranking. Nie wiemy tylko, skąd wzięły się te kwoty. *Nie znamy osoby, która wpadła w posiadanie tych tajnych dokumentów. Wiarygodność tych newsów pozostawia wiele do życzenia. *Póki co gramy za jedzenie - powiedział Robert.
Paszczyk obrócił całą sytuację w żart i wyznał, że chciałby, aby pojawiały się oferty wystąpień za wymienione w tabloidzie stawki.
- Zleceniodawców zapraszamy, aby zatrudniali nas za te kwoty. Oczywiście, że da się wyżyć za to, co zarabiamy. Jest to nasza praca, za którą otrzymujemy wynagrodzenie. Ale czy to są aż takie kokosy? Popatrzymy na rankingi Forbes’a. Czy jesteśmy tam? No nie - stwierdził.
Skontaktowaliśmy się również z członkiem kabaretu Łowcy.B, Bartoszem Gajdą. Komik przyznał, że praca artysty scenicznego wiąże się z pewnym ryzykiem.
- To jest moja praca. Utrzymuję z tego rodzinę. Fajnie jest, polecam każdemu, jeśli ktoś może utrzymywać się ze swojej pasji. Czasami jest lepiej, czasami jest gorzej. Ten artykuł ["Super Expressu" - przyp.red.] był bardzo mocno nieprofesjonalny i skoncentrował się na jednym aspekcie działającym na ludzi, czyli pieniądzach. Dziennikarz przy okazji pominął wiele czynników. Jednym z nich jest np. to, że przez dłuższy czas może nikt do ciebie nie zadzwonić z propozycją występu. *Poza tym, jeżeli ludzie nie będą przychodzić, to też tego kabaretu nie będzie. Te stawki wynikają tylko i wyłącznie z tego, kto i ile chce zapłacić za bilet. *Żaden kabaret ani żaden zdrowo myślący człowiek nie powie, że dobrze mu idzie i obniży ceny biletów, żeby zarobić mniej.
Gajda nie ukrywa, że kabareciarze biorą różne stawki za swoje występy. Wszystko uzależnione jest od indywidualnych sytuacji, miejsca, czasu występu, a także innych czynników. Członek Łowcy.B zapewnia, że zdarzało się rozbawiać ludzi za kilkanaście tysięcy złotych, ale nie jest to normą.
- Każdy z nas ma swoją stopę życiową i zarabia tyle, żeby się utrzymać. Każdy z kabaretów wystąpił za 20 tys., za 10 tys., za 15 tys., za 8 tys. i za 3 tys. Jak przyjdzie potrzeba, to występujemy też za darmo. Każdy ma swoje życie i swoje wydatki, dlatego wie, ile musi zarobić, ile razy wystąpić, żeby się utrzymać. Fajnie się zagląda w czyjąś kieszeń - wyznał Bartosz Gajda.
Jak widać stawki kabaretów są bardzo zróżniocowane, ale jak wynika z wypowiedzi kabareciarzy rzadko osiągają tak zawrotne kwoty jak 44 tys. zł. Często jest to sporo mniej, a wiele zależy od czynników takich jak sprzedane bilety, miejsce i czas występu.
Lubicie i wspieracie polskie kabarety?