Inni liczą zyski, ona straty. Doda od lat nie zarabia na Sylwestrach w tv
Dla wielu gwiazd Sylwester to najbardziej dochodowa impreza w roku, ale nie dla Dody. Choć jej gaże są imponujące, Rabczewska przekonuje, że na występach w telewizji praktycznie nie zarabia.
Ostatnia noc w roku to dla artystów wyjątkowo pracowity czas. Wielu, zwłaszcza w dobie pandemii, ochoczo wyczekuje zaproszeń z telewizji, wiedząc, że za krótki występ przed kamerami są w stanie zarobić krocie. Według ostatnich doniesień Zenon Martyniuk zgarnął za tegoroczny sylwestrowy występ w TVP 100 tys. zł. Podobną kwotę wynegocjowała także Maryla Rodowicz.
Pozostałe, mniejszego formatu gwiazdy, mogą liczyć na stawki rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nic więc dziwnego, że chętnych do występów nie brakuje. Mimo to, jak zdradziła ostatnio Doda, ona na sylwestrowych występach prawie wcale nie zarabia.
„Sylwester Marzeń” w TVP. Ekspert tłumaczy wysoką oglądalność wydarzenia
Dorota Rabczewska zdradziła w rozmowie z serwisem Party, że choć otrzymuje najwyższe w kraju stawki, to koszty jej spektakularnych występów często je przewyższają.
- (...) jeśli ktoś myśli, że ja zarabiam w Sylwestra, to jest w błędzie! Moje scenografie zawsze kosztowały tyle, że ja wiele lat z rzędu musiałam dokładać do swoich gaży, mimo że były największe w kraju. Kilkadziesiąt tysięcy złotych! - ujawniła Rabczewska.
Słynąca z widowiskowych efektów na scenie artystka stwierdziła też, że nie dziwi się kolegom i koleżankom po fachu, którzy rezygnują z efektownej oprawy swoich występów. Mało kto przecież nie chce nie zarobić na własnym występie.