Iwona Węgrowska o "aferze dubajskiej". Chce raz na zawsze skończyć z plotkami
Nie milkną komentarze po publikacji książki Piotra Krysiaka "Dziewczyny z Dubaju". Opisał, jak wyglądało życie ekskluzywnych prostytutek w Polsce. Kolejny raz w sprawę wmieszano Iwonę Węgrowską. Opublikowała swój komentarz.
Piosenkarka w krótkim wpisie na Facebooku odniosła się do artykułów, które pojawiły się w ostatnim czasie na jej temat. Po publikacji książki o życiu luksusowych prostytutek, które wyjeżdżały do Azji, by spotykać się z klientami, kolejny raz niesłusznie wypłynęło jej nazwisko.
- NIGDY NIE BYŁAM W DUBAJU! A W PODOBNEJ SPRAWIE , KTÓRA MIAŁA MIEJSCE KUPĘ LAT TEMU, ZOSTAŁO WYTOCZONE POWÓDZTWO I SPRAWĘ WYGRAŁAM – zaznacza artystka na Facebooku. – Wszystko, co miałam do powiedzenia w tym temacie, było głośno komentowane i szkoda tylko, że cały ten syf w tym momencie , tym razem niezwiązany ze mną i książką, z którą nie mam nic wspólnego, podbijacie moim nazwiskiem – dodaje.
Przypomnijmy, w 2013 roku po raz pierwszy pojawiły się informacje o Polkach wyjeżdżających do Dubaju jako kobiety do towarzystwa. Dziennikarze "Super Expressu" pisali wtedy, że wśród prostytutek jest wiele popularnych artystek. Jedną z nich miała być rzekomo Iwona Węgrowska.
Niedługo później do sądu we Wrocławiu wpłynął akt oskarżenia przeciwko sześciu kobietom podejrzanym o nakłanianie do nierządu. Wśród nich znalazła się Joanna B., córka rockmana z Lady Pank, jej matka Danuta, Ewa L. - żona znanego muzyka , a także jedna z uczestniczek konkursu Miss Polonia - Emilia P. "Super Express" poinformował, że dotarł do szokujących zapisów w aktach. Wynikało z nich, że jedną z gwiazd, które udało się aż dwukrotnie zwerbować Emilii P., była właśnie Węgrowska.
- Przyznaję, iż jako znana piosenkarka w czasie, kiedy nagrałam piosenki, które stały się hitami, dostałam propozycję wzięcia udziału w imprezie we Francji. Wyjazd ten zaproponowała mi koleżanka ze szkolnych lat Greta L. (był to jedyny wyjazd tego typu, w którym wzięłam udział), więc dlaczego miałam odmówić? Zwłaszcza że za pojawienie się tam jako celebrytka miałam otrzymać zwrot kosztów dojazdu – komentowała artystka.
- Poza tym kilka lat temu byłam już w tej sprawie na policji i wyjaśniłam wtedy całą sytuację i fałszywe pomówienia. Ponadto zaznaczyłam podczas przesłuchania, że wzięłam pieniądze, które pokryły koszty związane z moim udziałem w tym wydarzeniu. Nie czuję się winna w żaden sposób, bo była to nic nieznacząca dla mnie impreza, na której nie świadczyłam żadnego rodzaju usług poza moją obecnością - tłumaczyła.
W prokuraturze Węgrowska zeznała: "Emilia (jedna ze stręczycielek - red.) powiedziała, że poznam tam fajnych ludzi, że jadę do towarzystwa tych mężczyzn, że ogólnie będzie tam bardzo rozrywkowo i za pobyt tam tak spędzony miały być mi zapłacone pieniądze. Nie mówiła wprost, na czym ma polegać pobyt do towarzystwa, ale ja się domyślałam, że w grę może wchodzić uprawianie seksu za pieniądze".
Sprawa ciągnęła się za Węgrowską kilka miesięcy. W wywiadach przyzwała, że nie tylko zalała ją fala hejtu. Seksafera i pojawiające się na jej temat komentarze, przyczyniły się do pogorszenia stanu zdrowia jej ojca. W ciągu kilku lat przeszedł pięć zawałów. Mężczyzna zmarł na początki 2013 roku.