Jacek Poniedziałek nie ma za co żyć. Myśli o zmianie zawodu
Pandemia koronawirusa uderzyła w wiele zawodów, w tym tych artystycznych. Część aktorów została bez środków do życia. Jacek Poniedziałek nie ukrywa, że coraz częściej myśli o przebranżowieniu się.
Z powodu pandemii koronawirusa zamknięto teatry i kina. Artyści z dnia na dzień stracili pracę i nie wiedzą, kiedy będą mogli do niej wrócić. Marcin Januszkiewicz, który utrzymywał się głównie z gry na deskach teatru, został kurierem, by móc opłacić rachunki. Jego koledzy po fachu też myślą o innych zajęciach.
Wśród nich jest Jacek Poniedziałek.
- Mój znajomy proponuje mi, żebym z nim sprzedawał lody. Mógłbym też malować mieszkania, jak za czasów krakowskiej PWST, ale chyba zmieniły się technologie, więc nie wiem, czy bym się odnalazł w tej niszy - powiedział aktor w rozmowie z Onetem.
Poniedziałek przyznał, że dostał pomoc od państwa, ale na niewiele się to zdało.
- Dostałem pięć tysięcy złotych z Urzędu Pracy, bo prowadzę jednoosobową działalność. Wszystko, co robię poza rodzimym teatrem odbywa się w ramach tej działalności. Otrzymałem pomoc pod warunkiem, że nie zamknę działalności przez najbliższe trzy miesiące. Firma nie ma żadnych kosztów teraz, więc nie zamknę. Ale jak mam przetrwać z tymi pięcioma tysiącami do listopada? - dodał.