James Middleton opowiedział o walce z depresją. Chorobę ukrywał przed rodziną
- Dla mnie to było niemożliwe, żeby powiedzieć ludziom, których kocham, o torturach, które działy się w mojej głowie – opowiada James Middleton, brat księżnej Kate. Pierwszy raz wyjawił publicznie, przez co przechodził przez ostatnie 3 lata.
- Zmuszałem się, by iść do pracy, gapiłem się w monitor i liczyłem godziny, by w końcu móc wrócić do domu. Opierałem się wszystkiemu. Nie potrafiłem odpowiedzieć na proste wiadomości, nie otwierałem e-maili. Nie potrafiłem się komunikować. Nawet z bliskimi – pisze James Middleton w obszernym tekście dla "Daily Mail".
Wyznanie brata księżnej Kate odbija się głośnym echem nie tylko w brytyjskich mediach. James po raz pierwszy przyznał się publicznie do tego, że walczył z depresją. Wyjawił, przez co przechodził od kilku lat i że ostatnie 3 lata były dla niego szczególnie trudne.
Co porusza szczególnie to fakt, że Middleton otwarcie mówi o tym, że nie wspominał o chorobie nawet najbliższym: rodzicom, siostrom. To, co działo się za zamkniętymi drzwiami jego domu, było do tej pory tajemnicą.
W "Daily Mai"” przyznaje: – Wiem, że jestem ogromnie uprzywilejowany. To jednak nie sprawiło, że byłem odporny na depresję. Trudno nawet dokładnie opisać tę przypadłość. To nie jest do końca smutek. To choroba. Nowotwór umysłu.
Zobacz też: Kate Middleton na rzecz zdrowia psychicznego u dzieci
- Nie masz uczuć. Egzystujesz bez większego celu. Nie czujesz radości, podniecenia, zaangażowania. Nie rozważałem samobójstwa, ale nie chciałem też żyć w takim stanie umysłu – czytamy dalej.
Middleton opowiada, że praktycznie cały 2017 rok jego stan zdrowia się pogarszał. Pod koniec roku spakował swoje rzeczy i wyjechał sam na kilka dni z miasta, z daleka od ludzi. W końcu doszedł do wniosku, że jest chory i potrzebuje pomocy specjalistów.
- Najlepsze momenty 2017 roku pamiętam jak przez mgłę. Praktycznie nie funkcjonowałem. Nie rozmawiałem z przyjaciółmi, niczego nie osiągnąłem w pracy. Byłem bardzo blisko zamknięcia swojej firmy. Próbowałem sobie wmówić, że wszystko jest dobrze. Zwalałem to na stres związany z pracą. A w międzyczasie moja rodzina nie była w stanie przebić się przez mur, którym się otoczyłem – opowiada.
Przez niezdiagnozowaną wciąż depresję James miał poważne problemy z sercem, cierpiał na bezsenność. Gdy w końcu zwrócił się po pomoc do lekarzy, stwierdzono u niego nie tylko ciężki przypadek depresji, ale także ADD – zespół zaburzeń koncentracji uwagi (pochodna ADHD)
.
Lekarz polecił Jamesowi, by porozmawiał o wszystkim z rodziną, która martwiła się o niego miesiącami. – W tamtym czasie było to dla mnie niemożliwe. Chciałem, żeby to niezależny profesjonalista wytłumaczył, co ze mną nie tak. Możecie się zastanawiać, dlaczego nie zwierzyłem się rodzinie, ale tym, którzy są najbliżej nas, najtrudniej się zwierzyć. Dla mnie to było niemożliwe, żeby powiedzieć ludziom, których kocham, o torturach, które działy się w mojej głowie – czytamy w tekście.
James wyznaje nawet, że w pewnym momencie w ogóle przestał odbierać telefony od rodziny.
Dlaczego teraz właśnie zdecydował się opowiedzieć swoją historię? Podkreśla, że dzięki lekom i terapii powoli wraca do dawnego życia. Chociaż jak pisze, nigdy nie powie, że jest całkiem zdrowy. Dodatkowo czuł się zobowiązany, by powiedzieć w końcu, przez co przechodzi, ze względu na siostrę i szwagra.
Kate, William, ale też Harry zaangażowali się w temat zdrowia psychicznego. Promują ośrodki, które pomagają pacjentom np. z depresją. Mówią głośno o tym, by temat nie był tabu. Wspierają fundacje. To ich najważniejszy projekt.
- Wierzę, że tylko wtedy pokonamy tabu związane z chorobami psychicznymi, jeśli będziemy zachęcać do otwartej, narodowej dyskusji. Tylko tak pozbędziemy się negatywnych łatek, które przylgnęły do tego tematu. Nie mogę trzymać w tajemnicy swojej historii. Chcę mówić o tym otwarcie – podkreśla.