Jamie Oliver szczerze o upadku swoich restauracji: "Myślałem, że zdołam je ocalić"
Jamie Oliver przyznał w wywiadzie, że zmagał się z problemami finansowymi od kilku lat. "To był najtrudniejszy czas w moim życiu".
Jamie Oliver, charyzmatyczny kucharz i osobowość telewizyjna, prowadził sieć restauracji. Ich misją było wprowadzenie zdrowego, jakościowego jedzenia w rozsądnej cenie. W maju okazało się, że Oliver popadł w kłopoty finansowe. Zamknięto 22 z 25 jego restauracji, a około 1000 osób straciło pracę. W rozmowie z "Daily Mail" Jamie Oliver powiedział:
- Ostatnie cztery i pół roku były najtrudniejszym czasem w moim życiu. Głównie dlatego, że myślałem, że zdołam ocalić moją sieć restauracji.
Kucharz przyznał, że próbował wszystkiego, łącznie z zainwestowaniem 4 mln funtów z prywatnych oszczędności. Mimo to jest dumny z tego, czego udało mu się dokonać:
- Gdybym spędził ostatnie 13 lat otwierając eleganckie restauracje dla bogaczy, to dziś wszystkie byłyby otwarte. Wielka Brytania zawsze dobrze karmiła bogatych. Moją obsesją było nakarmienie klasy średniej – bo wiedziałem, że to jest większa część mojej publiczności.
Pułapką była dla niego nie tyle skala działalności, co pojemność poszczególnych lokali i paraliżujący wzrost kosztów ich utrzymania:
- To było bardzo trudne fizycznie, psychicznie i finansowo. Trudno było się z tym pogodzić.
Jamie Oliver mógł pozyskać wsparcie od inwestorów z zewnątrz, ale nie miał pewności, że idea jego sieci restauracji pozostanie niezachwiana. Dlatego się poddał. Dziś niczego nie żałuje:
- Nauczyłem się wiele, wiele też doświadczyłem. Wydaje mi się, że byłem najlepszą możliwą wersją siebie. Wiem, że z pewnością byłem dobrym szefem dla zdecydowanej większości pracowników.
W tym trudnym czasie Jamiego wspiera jego żona Jools, z którą ma gromadkę dzieci.