Jan Nowicki szuka ucieczki na cmentarzu. Wybudował okazały grób rodzinny
Jan Nowicki już kilka lat temu mówił prasie: "Ja się już skończyłem. Zaplanowałem już swój pogrzeb". Co prawda od tamtego czasu nie osiadł na laurach, ale czasami odwiedza cmentarz z rodzinnym grobowcem, gdzie szuka milczenia i ucieczki od hałasu życia.
W 2016 r. Nowicki mówił wprost, że granie już go nie interesuje. Wspomniał także o planach postawienia rodzinnego grobowca w Kowalu (woj. kujawsko-pomorskie). "Super Express" zamieścił zdjęcia okazałej mogiły z wysokim pomnikiem przy samej kaplicy i napisem "Rodzina Nowickich". - Człowiek powinien wiedzieć, gdzie będzie miejsce jego wiecznego spoczynku. I ja wiem. To wiele porządkuje w głowie. Uspokaja – powiedział dziennikowi Nowicki.
Obejrzyj: Dagmara wspomina na cmentarzu zmarłą babcię
80-latek przyznał, że często ucieka na ten cmentarz, "by się za mocno nie zasiedzieć w życiu".
- No i uzmysłowiłem sobie, że jest to miejsce piękne, gdzie króluje milczenie, a milczenie w moim wieku jest ważne, potrzebne, kojące – kto wie, czy nie najważniejsze. To jest ucieczka od hałasu życia, głupoty, zmęczenia zgiełkiem i innymi ludźmi – skwitował Nowicki.
Aktor już w 2016 r. mówił, że się skończył i prosił, by go więcej nie pytać o granie. Od tamtego czasu dał się namówić na epizodyczne role w "Kamerdynerze" Filipa Bajona i w "Panu T." Marcina Krzyształowicza. Ale żona Anna Kondratowicz podkreśliła, że zrobił to wyłącznie z przyjaźni do reżysera. Na ekranie pojawił się na 11 sekund.
Nowicki znalazł sobie inne zajęcie - pisanie książek. To tej pasji zamierza oddać się na kolejne lata. Niedawno wyszła jego ósma już książka "Moje psie myśli", więc podróżuje po całej Polsce na spotkania autorskie.
- Jak sam mówi o sobie: zmienił zawód aktora na pisarza, zresztą jest przyjęty do stowarzyszenia pisarzy polskich – mówiła Kondratowicz.