Jarosław Bieniuk może stracić pracę. Konsekwencje oskarżenia go o brutalny gwałt
Jarosław Bieniuk ze względu na oskarżenia o gwałt stawiane przez Sylwię Sz., był ostatnio w centrum uwagi mediów. Po tym, jak sopocka prokuratura ustaliła nowe fakty w sprawie, partner Anny Przybylskiej może stracić pracę.
Jarosław Bieniuk około dwa miesiące temu został oskarżony przez mieszkankę Sopotu o gwałt. Jego rzekoma ofiara została poddana obdukcji, rozmawiała też z prokuraturą. W konsekwencji Bieniuk trafił do aresztu. Po wyjściu sportowiec udzielił wywiadu "Dzień Dobry TVN". Relacjonował, że przechodzi przez koszmar i czeka na rozwiązanie sprawy. Ostatnio sopocka prokuratura ustaliła nowe fakty, z których wynikało, że 29-letnia Sylwia Sz. zażyła kokainę.
Zobacz: Prolog. Max Czornyj
I choć wyniki toksykologiczne działają na korzyść piłkarza, to nie koniec jego kłopotów. Bieniuk ma w planach nie tylko bronić się przed zarzutami modelki, ale także chce wytoczyć jej proces o zniesławienie.
Jakby wszystkiego było mało, przez problemy z prawem musiał wziąć kilka tygodni urlopu w klubie piłkarskim, Lechia Gdańsk, w którym jest dyrektorem sportowym.
Jeśli wierzyć plotkom, ma stracić pracę.
"Jarosław Bieniuk przedłużył urlop na czas nieokreślony" - mówi w rozmowie z "Party" rzecznik klubu, Patryk Siedliński.
Jak dodaje osoba związana z Lechią Gdańsk, powrót Bieniuka do pracy jest mało prawdopodobny:
"Bezterminowy urlop oznacza prawdopodobnie, że Jarosław nie wróci już do klubu".
Ponadto w grudniu bieżącego roku partner Anny Przybylskiej zakończy kontrakt z popularną firmą obuwniczą.
To oznacza, że może finansowo ucierpieć.