"Jest spełnieniem moich kobiecych fantazji". Byliśmy na koncercie Sławomira
Dzięki sylwestrowemu występowi w Zakopanem Sławomir wyrósł na największą gwiazdę sceny rock polo. WP Gwiazdy były na jego warszawskim koncercie. Poziom występu i reakcje fanów przekroczyły najśmielsze oczekiwania. Zobaczcie, dlaczego Zapała jest absolutnym fenomenem.
Wyzbywając się wszelkich uprzedzeń i disco polowych stereotypów udałem się na jego walentynkowy koncert…trzy dni po Walentynkach. Zresztą sam Sławomir zapowiedział, że w tym roku przesuwamy święto zakochanych o kilka dni. Wszystko po to, by razem z nim pobawić się na warszawskim Torwarze. Bywałem na różnych koncertach – mniejszych, większych…od Madonny, przez Feel, aż po Taco Hemingwaya. I nasuwa mi się tylko jeden wniosek. Sławomir to absolutny fenomen.
Zobaczcie relację z koncertu Sławomira
- Najpiękniejszy nie jest. Mam trochę inny typ faceta. Ale o jego wąsa to bym się otarła - powiedziała przed koncertem jedna z fanek.
- Trudno dzisiaj o tak wyzwolonych mężczyzn - dodała po chwili inna osoba.
Kiedy około godziny 22 zapadła cisza, a na scenie pojawił się Zapała w towarzystwie żony, fani oszaleli. "Cześć, tu Sławomir! To moja muza i moje natchnienie. Swoją doskonałością uzupełnia to, co we mnie niedoskonałe" - wykrzyczał do publiczności.
Na początek usłyszeliśmy "Megierę". Później rozbrzmiewały m.in. "Ni mom hektara", "Aneta". W pewnym momencie złapałem się na tym, że nieświadomie podśpiewuję refren "Miłości w Zakopanem”. Właśnie to cechuje dobrego artystę. Potrafi porwać nie tylko publiczność, ale także wścibskich dziennikarzy, którym odechciewa się napisania kąśliwej relacji. Energia podczas koncertu była niezwykła. Fanów, którzy byli po raz kolejny na występie Sławomira, nie zaskoczyły covery wykonywane przez piosenkarza. Nie zabrakło przebojów Krzysztofa Krawczyka czy Grupy VOX. Ostatnią piosenką wykonaną przez Zapałę, było "We Are The Champions".
Tak, Sławomir to mistrz. Mistrz w zjednywaniu publiczności. Jego wyjątkowy kontakt z fanami to coś, o czym wielu artystów może tylko marzyć. Trudno sobie wyobrazić, ile kobiet wyznaje do niego platoniczną miłość. Na żadnym koncercie nie widziałem tylu fanek, które tak często skandowałyby imię swojego idola.
Co ciekawe, z zachwytem o gwiazdorze wypowiadali się także mężczyźni. Jeden z nich przyznał, że "Sławomir to po prostu fajny, miły chłopak, który nikogo nie udaje". Inny wtórował mu, mówiąc, że "jest kozakiem".
Kiedyś, gdy tylko słyszałem, że moi znajomi egzaltują się nowymi kawałkami Sławomira, musiałem powstrzymywać się od złośliwych uwag. W końcu o gustach się nie dyskutuje. Przyznaję, byłem w błędzie. Kiczowaty wizerunek wokalisty jest wyłącznie sceniczną kreacją. Jego wokal i charyzma nie ustępują największym gwiazdom polskiej sceny muzycznej. Dowód na to, że od Zapały nie można oderwać wzroku, dostałem nie tylko jako widz koncertu, ale przede wszystkim dziennikarz, który przeprowadzał z nim wywiad.
Jaki jest więc piosenkarz rock polo? Pozytywnie nastawiony do ludzi i wyzbyty jakichkolwiek manier. Błyskotliwy i niezwykle inteligentny. Rozmowa z nim to czysta przyjemność. Wygląda na człowieka spełnionego, który po prostu docenia to, co ma. Zresztą, kiedy przedwcześnie złożyłem mu życzenia urodzinowe, mówiąc, że nie wiem czego można mu życzyć, bo ma już sławę, luksus i piękną żonę, odparł: "Życz mi zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Wszystko inne już mam."
Nic dziwnego, że fani pokochali go za autentyczność, której wielu gwiazdom brakuje. Byliście na koncercie Sławomira? Podzielcie się swoimi uwagami.