Joanna Kurowska poświęciła ambicje dla córki. Walczyła o lepszy byt po śmierci męża
Joanna Kurowska uważa się za osobę, którą ciężkie doświadczenia umacniają w przekonaniu, że jest niezniszczalna. Udowodniła to po śmierci męża, którego pożegnała prawie 5 lat temu. "Tamte wspomnienia wracają, to wciąż boli" – mówiła w najnowszym wywiadzie.
Grzegorz Świątkiewicz, mąż Joanny Kurowskiej, od lat zmagał się z depresją. Żona wspierała go w walce z chorobą, niestety nie udało się uniknąć najtragiczniejszego scenariusza. We wrześniu 2014 r. mąż aktorki popełnił samobójstwo. W najnowszym wywiadzie dla "Gali" Kurowska opowiedziała, że nigdy się nie poddała i nie okazywała przy córce słabości. Zosia, która straciła tatę w wieku 12 lat, była dla aktorki "świetną motywacją, by stanąć na nogi i walczyć o byt".
Obejrzyj: Joanna Kurowska: "Otaczam się pięknymi przedmiotami i ludźmi, którzy mają bogate wnętrze"
- Zosia chodziła do prywatnej szkoły brytyjskiej. Uznałam, że muszę zrobić wszystko, by śmierć taty nie obniżyła jej standardu życia – wyznała aktorka. Nie zgodziła się nawet na niepłacenie czesnego, co zaproponował dyrektor szkoły. – Podchodziłam do tego ambicjonalnie, budowałam swoją motywację do wyjścia z żałoby właśnie dzięki pracy.
Kiedy Zosia miała pójść do liceum w Warszawie, aktorka postanowiła jej kupić mieszkanie w stolicy. Nie chciała, by córka musiała dojeżdżać na lekcje 25 km w jedną stronę.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- I to mi się udało, za gotówkę, bez żadnych kredytów. Wyobraź sobie, jak ciężko musiałam pracować – mówiła w wywiadzie.
Dla pieniędzy schowała "ambicje do kieszeni" i brała zlecenia poniżej swoich umiejętności, ale cel uświęcał środki.
O córce mówiła, że chce być bardzo samodzielna. Choć jest w ostatniej klasie liceum, to sama na siebie zarabia, prowadzi profil na Instagramie o kuchni wegańskiej. Razem z mamą występuje w serialu "O mnie się nie martw", a niedługo zadebiutuje w filmie. Ale jak twierdzi Kurowska, córka nigdy nie skorzystała z jej znajomości, bo jest na to zbyt ambitna.