Kamil Durczok pił cztery dni. Dwa piwa wypił tuż przed podróżą
Według informacji tabloidu Kamil Durczok przez cztery dni imprezował we Władysławowie. Potem ruszył w drogę do Katowic.
Od prawie tygodnia cała Polska żyje tym, co wydarzyło się na jednej z krajowej dróg. Pijany Kamil Durczok spowodował wypadek samochodowy, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Dziennikarz wjechał w słupki na remontowanej trasie A1. W samochodzie wystrzeliły dwie poduszki powietrzne i pękła szyba. Okazało się, że dziennikarz miał 2,6 promila we krwi.
Prezenter przejechał swoim bmw 400 km. Kamil Durczok wracał od brata z Władysławowa, gdzie pojechał w poniedziałek 22 lipca. Zabrał ze sobą 20-letnią Karolinę, którą poznał niedawno pod Krakowem.
ZOBACZ: Kamil Durczok prowadził pod wpływem alkoholu. Dziennikarz przeprasza
- Piliśmy alkohol. Głównie piwo i wino, ale była też whiskey - według informacji "Super Expressu" tak właśnie miał zeznawać dziennikarz.
Przypomnijmy, że jeszcze niedawno przekonywał, że jest abstynentem. W piątek 26 lipca tuż przed wyjazdem w długą trasę miał wypić jeszcze dwa piwa.
- Czułem, że mogę prowadzić auto. Na trasie nic złego się nie działo. W mojej ocenie nie przekraczałem prędkości - miał stwierdzić śledczym.
Kamil Durczok przyznał się do jednego ze stawianych mu zarzutów: prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Śledczy zarzucają mu jeszcze poważniejsze przestępstwo - spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
- To mój największy błąd, bardzo mi wstyd. Jestem świadomy końca kariery - mówił prezenter.
W połowie lipca dziennikarz trafił do szpitala z powodu problemów z sercem.
- Szukałem rozluźnienia w alkoholu. Całe moje życie legło w gruzach. Moja psychika jest w rozsypce - powiedział.
Dodatkowo "Fakt" donosi, że Kamil Durczok zaszył się w swoim rodzinnym domu w Katowicach. Dziennikarz na bieżąco jednak śledzi, co piszą o nim w mediach.