Wierzył, że wyzdrowieje
Sipowicz do ostatnich chwil był u boku ukochanej żony. Wspierał ją, pomagał i był pewny, że spędzą wspólnie jeszcze wiele lat.
- Do końca wierzyłem, że Kora z tego wyjdzie. Ale gdy opiekunka od spraw terminalnych uświadomiła mi, że ten stan końcowy może trwać kilka miesięcy. Może lepiej to zakończyć wcześniej. To była męka. Trzeba pozwolić komuś odejść. Co to za jakość życia, takie przedłużanie. (...) Nastąpiła bardzo szybka progresja choroby po urodzinach Kory. Byłem w szoku, jak to szybko nastąpiło. Ostatnia faza choroby była najgorsza - powiedział w rozmowie z Robertem Mazurkiem. Sipowicz dodał też, że Kora miała tego samego onkologa, który opiekował się Małgorzatą Braunek.