Kamil Sipowicz wspomina traumę Kory z Jordanowa. "Nigdy się od tego nie uwolniła"
Wokalistka Maanamu mówiła głośno o tym, że w dzieciństwie była molestowana przez księdza, a zakonnice, które miały się nią opiekować, traktowały ją nieludzko. Po wielu latach wyszło na jaw, że w tym samym ośrodku, w którym wychowywała się Kora, wciąż rozgrywa się piekło.
Reportaż Dariusza Farona i Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski o warunkach w DPS w Jordanowie wstrząsnął opinią publiczną. Od lat prowadzące ośrodek siostry prezentki znęcają się nad dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną. Niegdyś w tym samym miejscu wychowywała się Kora. Przez lata opowiadała o niedopuszczalnych sytuacjach z ośrodka, mimo to on nadal funkcjonał i nie był kontrolowany przez władze.
- Jeśli dzieci nie trzymały moczu, musiały całą noc spać w mokrym prześcieradle. Smarowano je kałem, stosowano przemoc psychiczną i fizyczną. Kora lubiła czytać książki. Kiedy czytała pod kocem z latarką, to jej te książki zabierano. Dziewczynkom opowiadano potworne historie o wampirach i potworach, żeby wiecznie się bały - wspomina opowieść żony Kamil Sipowicz w rozmowie z "Faktem".
Horror w DPS w Jordanowie. "Sprawiedliwości stała się zadość"
Mąż Kory zdradził, że artystka przez całe życie pamiętała o traumie z dzieciństwa. Brutalność zakonnic i wieloletnie poniżanie jej niosło za sobą poważne konsekwencje.
- Kora we wspomnieniach wielokrotnie mówiła, że to była trauma. (...) To jest zniszczenie dziecka, zniszczenie osoby do końca jej życia. Kora nigdy się od tego nie uwolniła. Małe dziecko jest jak gąbka. Zastraszone, przerażone, manipulowane, chłonie wszystko - mówi.
Po latach wokalistka postanowiła odwiedzić ośrodek w Jordanowie. Była zdumiona, że wciąż funkcjonował. - W latach 90. pojechaliśmy tam z Korą. Była zdziwiona, bo jako dziecku to wszystko wydawało jej się pięć razy większe, w rzeczywistości jest o wiele mniejsze. Kiedy spojrzeliśmy na napis DPS, oboje popatrzyliśmy na siebie. Stwierdziliśmy, że możemy sobie tylko wyobrażać, co tam może się dziać. Widać mieliśmy rację, bo nic się nie zmieniło - wspomina jej mąż.
Sipowicz nie ma wątpliwości, że winę za bezkarność prowadzących DPS ponosi Kościół katolicki, który "nie wyciąga żadnej lekcji, bo jest aż tak potwornie arogancki". Choć sam jest niewierzący, powołuje się na uniwersalne słowa z Biblii, które siostry zakonne powinny wziąć sobie do serca.
- Polecam słowa Jezusa, które zna większość z nas: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili". Fundamentalna, piękna wypowiedź Jezusa, która powinna być wyryta na tym domu w Jordanowie. Tam i wszędzie, gdzie dorośli znęcają się nad dziećmi i molestują je seksualnie. Niech wiedzą, że plują temu Jezusowi w twarz - ocenił mąż Kory.