Karol Strasburger marzy, by zatańczyć z córką na jej weselu
Karol Strasburger w czasie pandemii koronawirusa może więcej czasu poświęcić rodzinie. Jego oczkiem w głowie jest roczna córka Laura. Wyznał niedawno swoje najskrytsze marzenie związane z jej przyszłością.
Karol Strasburger o rodzinie
Karol Strasburger w zeszłym roku ożenił się z Małgorzatą Weremczuk, z którą ma roczną córeczkę Laurę. Przez ostatnie dwa miesiące prowadzący teleturniej "Familiada" miał szansę być częściej przy rodzinie i zająć się dzieckiem. - Nie narzekam na nudę. Mam więcej czasu na życie prywatne i domowe. Mogę bardziej poświęcić żonie i dziecku, z którym jestem od rana do wieczora. Laurka jest kochanym dzieckiem i moim jedynym, jakie udało mi się w życiu mieć. Zająłem się też ogrodem i wreszcie zrobiłem zaległy porządek w garażu - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Życie na gorąco". Oprócz tego zawsze robi zakupy.
Liczy, że córka będzie chętnie uprawiała sport jak ojciec. Strasburger chciał, żeby była dobrą tenisistką. - Nie ma od tego odwrotu, moim obowiązkiem jest, żeby moja córka potrafiła grać w tenisa. Nauczę ją tego - przyznał.
Wyjawił też swoje najskrytsze marzenie związane ze swoją córką. Pragnie pojawić się na jej ślubie i bawić się na weselu. - Chciałbym jak najdłużej być zdrowy i marzę o tym, żeby móc jeszcze zatańczyć na ślubie mojej córki - powiedział.
ZOBACZ TEŻ: Najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
Karol Strasburger o "Familiadzie" i ludziach
Wiadomo już, że wróci na antenę TVP "Familiada". - Zmieni się forma programu. Regulamin dostosowano do zaleceń sanitarnych: będzie mniej uczestników, bo troje, a nie jak dotychczas pięcioro, i będą oni stać dalej od siebie. Ponadto program będzie realizowany bez udziału publiczności - zdradził.
Zdaniem Strasburgera pandemia koronawirusa i okres izolacji tak naprawdę zaszkodziły społeczeństwu. - Ludzie patrzą na siebie podejrzliwie. Kiedy kichniesz, jesteś natychmiast obserwowany. Moim zdaniem zamiast korzyści, mamy więcej szkód. Pandemia to coś, czego wcześniej nie doświadczyliśmy. Jesteśmy sterowani odgórnie, mamy zakazy i nakazy. To nie jest tak jak z powodzią czy wichurą. Wirusa nie widać - stwierdził.