Keith Flint tonął w długach. To dlatego popełnił samobójstwo?
Samobójstwo Keitha Flinta owiane było tajemnicą. Pół roku po tragicznym zdarzeniu na jaw wychodzą zatajone informacje o milionowych długach muzyka.
Keith Flint został znaleziony martwy w swoim domu 4 marca 2019 r. Miał 49 lat. Niecały miesiąc później, w Braintree w Wielkiej Brytanii, odbył się pogrzeb lidera zespołu The Prodigy. Na uroczystości pojawili się jego małżonka, rodzice, przyjaciele, członkowie zespołu oraz tłumy fanów.
ZOBACZ TAKŻE: Marysia Starosta: Sokół zrobił ze mnie kobietę
Według ustaleń BBC, muzyk popełnił samobójstwo poprzez powieszenie. Koronerzy zeznali bowiem, że bezpośrednią przyczyną śmierci miało być uduszenie.
Do tej pory nie było wiadomo, dlaczego Keith Flint odebrał sobie życie. Blisko pół roku po śmierci na jaw wyciekły nieznane fakty.
"Daily Mail" donosi, że 49-letni Keith Flint był zadłużony na 7,3 miliona funtów. Ponoć przed śmiercią usiłował spłacić długi. Dlatego m.in. wystawił na sprzedaż swoją willę w Essex, która była warta 11,6 miliona funtów.
Ku jego nieszczęściu, cena posiadłości została obniżona o dwie trzecie wartości, do 4,3 miliona funtów. Sprzedaż domu nie pozwoliła mu na spłacenie długów.
Jednocześnie zagraniczne media wyliczyły, że Flint w ciągu dwóch ostatnich lat zarobił nieco ponad 1,5 miliona funtów.
Nawet jeżeliby zsumować kwotę ze sprzedaży domu i przychody, jakie otrzymywał za działalność w zespole The Prodigy, nie wystarczyłoby to na wykaraskanie się z długów.
Keith w 2015 r. w jednym z wywiadów przyznał, że nie jest oszczędny.
"Nie oszczędzam w ogóle. Wydaję wszystko, co zarabiam. Zawsze nosiłem w sobie myśl, że kiedyś i tak się zabiję" - wyznał.
Keith Flint był jedną ze współczesnych legend sceny muzycznej. Wraz z zespołem The Prodigy cieszył się ogromną popularnością w latach 90. Sławę zdobyli z albumem "Experience" z 1992 r.