Królowa Elżbieta II wydaje miliony na przyjęcia i podróże. Jej rodzina to maszynka do zarabiania pieniędzy
Brytyjska rodzina królewska generuje ogromne koszty - co do tego nikt nie ma nawet najmniejszych wątpliwości. Gdy Meghan Markle została żoną księcia, ze skarbca zniknęły kolejne miliony. Brytyjczycy nie widzą w tym jednak żadnego problemu. "Royal family" to bowiem świetnie działająca machina, która paradoksalnie przynosi państwu bajońskie sumy.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Wkroczenie do rodziny królewskiej jest nie tylko ogromnym przywilejem, ale pociąga ze sobą również różne finansowe konsekwencje. Co ciekawe, odczuwa to nie tyle nowy członek, co pozostała część monarchii i obywatele. Gdy książę Harry oficjalnie ogłosił swoje zaręczyny z Meghan Markle, jego ojciec wiedział już, że czekają go poważne wydatki.
Jak podaje "The Telegraph", łączna suma, jaką Karol wydał na finansowanie działalności swojej rodziny i ich dzieci, wzrosła w zeszłym roku o 40 proc. Powód? Ukochana jego młodszego syna zaczęła pełnić coraz więcej książęcych obowiązków.
Zobacz też: Kulisy royal wedding: "Hierarchia została zachowana. Clooney musiał czekać 10 minut przed bramą"
Warto jednak zaznaczyć, że nie tylko pojawienie się na królewskim dworze Meghan sprawiło, że ze skarbca Karola zniknęły miliony funtów. Kate i William również dołożyli do tego swoje cegiełki. Każde oficjalne wyjście małżonków generuje ogromne koszty, a jak wiemy, Middleton nie zwalniała tempa, nawet będąc w zaawansowanej ciąży. Co ciekawe, z najnowszego raportu wynika, że największe kwoty pochłaniają jednak ci, o których oficjalnie niewiele wiadomo - pracownicy dworu. Królowa zatrudnia bowiem aż 438 osób, którym płaci całkiem pokaźne pensje. W roku finansowym 2017/2018 królewska służba zgarnęła łącznie 105 mln złotych. Ale to nie koniec.
Obliczono, że wszystkie podróże i dalsze wyjazdy członków najsłynniejszej "royal family" kosztowały Elżbietę II 23,5 mln złotych. Tym, który najczęściej korzysta z przywileju, ale i obowiązku wizytowania dalekich krajów, jest książę Karol. Przez jego wycieczki ze skarbca ubyło 5,5 mln złotych. Królowa nie widzi w tym jednak żadnego problemu. Sama zresztą wydała ok. 11,5 mln złotych na liczne gale. Jak podaje "Fakt", w ubiegłym roku monarchini zorganizowała dokładnie 95 oficjalnych bankietów, 53 uroczystych obiadów, 57 równie wykwintnych kolacji oraz "zaledwie" 9 przyjęć w królewskich ogrodach.
Podliczając wydatki rodziny królewskiej, nie można zapominać o najhuczniejszych imprezach, o których mówi cały świat - śluby. Wystarczy tylko wspomnieć, że w 2011 r. ceremonia zaślubin Kate i Williama wyniosła 24 mln funtów (119 mln złotych). To jednak nic. Niedawny "royal wedding" Meghan i Harry'ego również do najtańszych imprez nie należał. Wygenerował koszty w wysokości aż 32 mln funtów (w tym ok. 30 mln zostało przeznaczone na zapewnienie gościom i świętującym obywatelom bezpieczeństwa), czyli 159 mln złotych. Sporo. Ale czy królowa rzeczywiście tak to odczuwa? Nie do końca.
Należy jednak pamiętać, że brytyjska rodzina królewska to wielka machina i samo napędzający się biznes. Wystarczy wspomnieć, że sam prywatny majątek Elżbiety II wart jest 370 mln funtów (prawie 2 mld złotych). Ale to nie wszystko. Trzeba bowiem dodać do tego liczne dzieła sztuki, posiadłości i odziedziczone ziemie o łącznej powierzchni 46 tys. akrów. Oprócz tego, rodzina królewska co roku otrzymuje od państwa ogromne sumy na "utrzymanie" (ok. 380 mln złotych).
Okazuje się bowiem, że Wielka Brytania jest niemalże wdzięczna koronowanym głowom za ich obecność i działalność. Dlaczego? "Royal family" to maszynka do zarabiania pieniędzy. Ze sprzedaży samych pamiątek z wizerunkiem królowej, Meghan i Harry'ego czy Kate i Williama oraz gromadki ich uroczych dzieci do kasy państwa wpływają miliony funtów rocznie. Przy tych sumach, wydatki Elżbiety II na przyjęcia to dosłownie grosze.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.