Krystyna Janda: nigdy się publicznie nie skompromitowałam
Krystyna Janda w wywiadzie dla "Pani" wyznała, że jest aktorką spełnioną, nie zna uczucia odrzucenia przez mężczyznę i już dawno mogłaby zrezygnować z pracy. Dziś jest tak zajęta, że trudno jej zbudować relację z wnukami, ale na emeryturę się nie wybiera.
- Uważam, że jestem za dobrą aktorką, żeby nie grać. Jestem w formie. (…) Żal by mi było z tego zrezygnować. Bo życie prywatne od jakiegoś czasu jest dla mnie mniej ważne niż teatr – mówiła Janda w jubileuszowym numerze "Pani". Kiedyś było zupełnie inaczej. Janda wspomniała, że w wieku 40 lat zrezygnowała z pracy na 2,5 roku na rzecz macierzyństwa.
Obejrzyj: Rozpromieniona Kulig: Teraz jest czas na domowe sprawy
- Mój mąż robił filmy na całym świecie i byt mieliśmy zapewniony. Gdybym chciała, to mogłabym nie przepracować już ani jednego dnia więcej. Ale zostałam w domu do końca karmienia, a potem wezwał mnie teatr.
Janda jako matka trójki dzieci przyznała, że największy wpływ na ich wychowanie miał jej mąż i niedawno zmarła mama, która specjalnie dla wnuków przeszła na wcześniejszą emeryturę i dopiero kilka miesięcy przed śmiercią przestała prowadzić dom córki. Aktorka uważa, że ona sama nigdy nie była w domu najważniejsza.
- Organizacją spraw codziennych zajmowali się inni, ja rozmawiałam z synami o poezji, o sztuce. Nie chodziłam na wywiadówki, nie pytałam o oceny, nie przeglądałam zeszytów – mówiła Janda, dla której było to naturalne podejście, bo małą Krystyną też "nikt się przesadnie nie zajmował" i w wieku 7 lat sama jeździła pociągiem na zajęcia do szkoły muzycznej.
*Zobacz także: Krystyna Janda o strajku nauczycieli: rząd gra z nimi cynicznie *
Dla swoich wnuków nie ma zbyt wiele czasu, ale stara się im pomagać, jak może. – Zawiozę od punktu A do punktu B, wyślę do szkoły angielskiego, odstawię na narty – mówiła Janda , która choć nie jest dyspozycyjna dla wnuków jak inne babcie, to "zawsze na ich usługi".
Pytana o to, jak przez lata zmieniło się jej podejście do aktorstwa, zwłaszcza w kontekście prowadzenia teatru, Janda powiedziała, że sama jest perfekcjonistką, ale innym potrafi wiele odpuścić.
- Są w repertuarze spektakle, których kiedyś bym nie zaakceptowała, a teraz mówię: "To beznadziejne, ale grajcie sobie, jak chcecie, może ludziom się spodoba". I podoba się. To ja nie mam racji. (…) Zrozumiałam, że nie trzeba zawsze naprawiać świata według własnego metrum. Jeśli nie smakuje mi obiad, który zrobiła gosposia, zostawiam ją z nim i idę do restauracji. A kiedyś stanęłabym przy kuchni, tłumaczyła, uczyła. Odpuszczania trzeba się nauczyć, dorosnąć do tego. Ja już dojrzałam – skwitowała Krystyna Janda.
Trwa ładowanie wpisu: instagram