Krzysztof Krawczyk cierpi po wypadku sprzed 32 lat. "Nie chcę epatować bólem"
Krzysztof Krawczyk przeszedł we wrześniu kolejną operację, która jest następstwem wypadku samochodowego z 1988 r. Gwiazdor uskarża się na trudy rekonwalescencji, ale wcale nie myśli o zejściu z estrady. "Publiczność jest moim narkotykiem" – wyznał 73-latek.
Krzysztof Krawczyk jest nie do zdarcia. Choć od kolejnej operacji biodra i wszczepieniu "części zapasowej" minęło zaledwie kilka miesięcy i wciąż dochodzi do siebie, gwiazdor wrócił już do studia i na estradę. Koncertował w styczniu, na luty zaplanował aż siedem występów i dopiero w marcu zwolni tempo. Ale nie na długo.
Obejrzyj zwiastun filmu "Zenek":
"Ja nie mogę już wysiedzieć w domu. Bez kontaktu z publicznością popadam w depresję!"– napisał Krawczyk na Facebooku. "Czynię to z dużą ostrożnością, bo nie chciałbym ze sceny epatować swoim bólem, ale przyspieszyłem powrót, bo Ewa nie nadąża z odbieraniem telefonów z propozycjami koncertów".
Gwiazdor wyznał, że w marcu pojedzie z żoną do sanatorium, ale grafik koncertów na wiosnę i lato już się zapełnia.
"Bardzo cieszę się na koncerty juwenaliowe. Do studia telewizyjnego powracam na jesieni podczas promocji premiery płyty zatytułowanej 'Horyzont'" – zapowiedział artysta, który we wrześniu skończy 74 lata.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
O emeryturze nie myśli, bo występy i zainteresowanie jego muzyką ze strony młodzieży to coś, co go napędza.
"Publiczność jest moim narkotykiem! Kiedy wychodzę na scenę, a robię to od 57 lat, nabieram ochoty na życie!" – dodał Krawczyk, który dowiedział się o powstawaniu pracy dyplomowej na jego temat, pt. "Fenomen popularności Krzysztofa Krawczyka wśród młodzieży".
Trwa ładowanie wpisu: facebook