Książę Andrzej został pozwany. Jego prawnicy przyjęli sprytną strategię
Zbierają się czarne chmury nad księciem Andrzejem. Syn królowej Elżbiety II został ostatnio oskarżony o wykorzystywanie seksualne. Media donoszą, że jego prawnicy nawet nie zamierzają stawić się na przedprocesowej konferencji. Jest to przemyślana strategia z ich strony.
9 sierpnia br. Virginia Giuffre wszczęła proces cywilny przeciwko księciu w Nowym Jorku. Kobieta oskarża go napaść na tle seksualnym, do której miało dojść w 2007 r. w londyńskim domu Ghislaine Maxwell – wieloletniej współpracowniczki Jeffreya Epsteina. Książę Andrzej miał także znęcać się nad nią m.in. w nowojorskiej rezydencji Epsteina. Virginia miała wtedy 17 lat.
Adwokaci Virginii twierdzą, że dokumenty w tej sprawie zostały "doręczone" pozwanemu. Miał je przyjąć funkcjonariusz policji strzegący Royal Lodge w Windsor, czyli w miejscu, gdzie zaszył się Andrzej. Jednak Blackfords, firma prawnicza reprezentująca księcia w niektórych sprawach w Wielkiej Brytanii, może poddać w wątpliwość fakt, czy dokumenty zostały prawidłowo doręczone. Media donoszą, że może także nawet zakwestionować jurysdykcję sądu w tej sprawie.
Zobacz: Harry i William – co wydarzyło się między braćmi po pogrzebie Filipa?
"Potwierdzamy, że nasz klient zastrzega sobie wszelkie prawa, w tym do zakwestionowania jurysdykcji sądów amerykańskich (w tym na podstawie potencjalnie wadliwej usługi)" – zakomunikowała firma prawnicza.
Sędzia z USA ostatecznie ustali, czy dokumenty zostały prawidłowo dostarczone. Co ciekawe, książę ma nie być reprezentowany na poniedziałkowej konferencji przedprocesowej w Nowym Jorku. Jego prawnicy podobno sprzeciwiają się uczestnictwu, ponieważ byłoby to równoznaczne z zaakceptowaniem jurysdykcji USA w tej sprawie.
Choć książę Andrzej zaprzecza wszelkim oskarżeniom, komentatorzy sugerują, że nie ma zbyt dobrych opcji, gdyby chciał naprawić swój wizerunek i powrócić do życia publicznego. Jeśli spróbuje zignorować pozew, zaryzykuje, że sąd nakaże mu zapłatę odszkodowania. Jeśli zdecyduje się walczyć, potencjalnie czekają go lata niechcianego rozgłosu, gdy sprawa będzie toczyła się w sądzie.