Książę Karol pokonał koronawirusa. Stracił jednak smak i węch
Książę Karol może mówić o dużym szczęściu. Choć trafił do grona osób zakażonych koronawirusem i znajdował się w tzw. grupie ryzyka, udało mu się wyzdrowieć. Do dziś jednak boryka się z uciążliwymi skutkami ubocznymi.
Rzecznik Clarence House (siedziby księcia Walii) poinformował 25 marca o zarażeniu koronawirusem najstarszego syna królowej Elżbiety II. Książę Karol przejawiał łagodne symptomy choroby COVID-19 i po 2 tygodniach izolacji w swojej szkockiej posiadłości został uznany za wyleczonego. Jedynym zaleceniem, do jakiego musiał się potem stosować, była profilaktyczna izolacja i rezygnacja ze spotkań zarówno zawodowych, jak i rodzinnych.
Ostatnio jednak książę przerwał swoją "kwarantannę" i zdecydował się na pierwsze oficjalne wyjście. Wraz ze swoją małżonką, Kamilą Parker-Bowles, odwiedził szpital w Gloucestershire. Oczywiście, zgodnie z wytycznymi brytyjskiego rządu i lekarzy, zachowywał wszelkie środki ostrożności. Przede wszystkim utrzymywał bezpieczny 2-metrowy dystans ze swoimi rozmówcami.
Podczas spotkania z pracownikami szpitala Karol opowiedział m.in. o tym, jak u niego przebiegał COVID-19. Okazało się, że choć dziś badania potwierdzają, że wygrał z chorobą, wciąż zmaga się z uciążliwymi skutkami ubocznymi. Książę przyznał, że nie udało mu się w pełni odzyskać zmysłu węchu i smaku.
Przypomnijmy, że do objawów, które wskazują na zakażenie koronawirusem, należą: duszący kaszel, trudności z oddychaniem, wysoka gorączka, dreszcze, powtarzane drżenie z dreszczami, ból mięśni, ból głowy i ból gardła. Od niedawna również utrata smaku lub zapachu.
Wszystkich zmartwionych stanem zdrowia księcia, uspokajamy. Większość pacjentów odzyskuje utracone zmysły, jednak tempo ich powrotu uzależnione jest m.in. od wieku chorego.