Księżna Diana i Freddie Mercury na imprezie, która obrosła w legendę. Przyjaciele przemycili ją do baru dla gejów

Freddie Mercury potrafił zawstydzić najbardziej niepokorne gwiazdy rocka. Miał też wyjątkowy dar zjednywania sobie ludzi i zawiązywania przyjaźni. Przyjaciołom wokalisty trudno było się oprzeć jego nawet najbardziej szalonym pomysłom.

O tym przekonała się na własnej skórze nawet księżna Diana. I to właśnie księżna była bohaterką jednego z najdziwniejszych, a zarazem najzabawniejszych wypadów barwnego towarzystwa Freddiego Mercury’ego.

Diana przyjaźniła się z Freddiem od połowy lat 80. Nie do pomyślenia jednak było na brytyjskim dworze, by żona księcia Karola mogła bezkarnie spotykać się, a co dopiero imprezować z kimś tak frywolnym i przyciągającym zainteresowanie mediów, jak Mercury.

Dwójce przyjaciół nie przeszkodziło to jednak utrzymywać bliskich relacji. Jedno z ich wspólnych wyjść obrosło nawet w legendę. Freddie i Diana mieli wspólnych bliskich znajomych, słynnego komika Kenny’ego Everetta i współprowadzącą jego program w BBC, Cleo Rocos. To właśnie oni towarzyszyli słynnej dwójce podczas pamiętnego wieczoru.

Jak wspominała Rocos w swojej książce, wszyscy spotkali się wówczas w mieszkaniu Everetta. Księżna miała siedzieć na kanapie z Mercurym sącząc szampana i oglądając hitowy amerykański serial komediowy "Złotka" z Betty White w jednej z głównych ról. Wieczór upłynął na komentowaniu i wymyślaniu alternatywnych dialogów. – Kenny był Blanche, Diana Dorothy, Freddie Sophią, a ja Rose. Nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Diana chichotała zakrywając się poduszką – pisała w swoich wspomnieniach w "The Power of Positive Drinking" Rocos.

Everett, Rocos i Mercury mieli ochotę kontynuować imprezę gdzie indziej. Rocos wyjawiła, że gdy Diana usłyszała, że wybierają się do osławionego gejowskiego baru, Vauxhall Tavern, zapytała, czy może pójść razem z nimi. Początkowo cała trójka była nastawiona sceptycznie do pomysłu. Vauxhall Tavern nie miał najlepszej opinii. Nikt nie mógł zobaczyć księżnej w takim miejscu.

Za młodą księżną wstawił się podobno sam Mercury. – Dajcie spokój, pozwólcie dziewczynie się zabawić – miał powiedzieć frontman Queen. Grupa obmyśliła więc prosty plan: Diana musiała pojawić się tam incognito. Przyjaciele skompletowali naprędce taki kamuflaż, by nikt nie mógł jej rozpoznać. Jak twierdziła przyjaciółka Mercury'ego, księżnej nie trzeba było długo namawiać, by przebrała się za mężczyznę. -* Miała naprawdę pokręcone poczucie humoru* – wspominała Cleo Rocos w swojej książce.

Ostatecznie ubrali Dianę w kurtkę wojskową, postrzępione jeansy, wielką, skórzaną czapę, a na nos wsunęli jej czarne okulary "awiatory". Mimo usilnych starań, ponoć ewidentnie było widać, że to wymyślne przebranie. Fortel mimo wszystko się udał. Goście bawiący się w gejowskim barze byli tak podekscytowani obecnością Mercury’ego, Everetta i Rocos, że nie zwrócili uwagi na przedziwnego towarzysza słynnej trójki.

Diana wraz z przyjaciółmi raczyła się w lokalu białym winem i piwem. Jak wynika z krążących w mediach wspomnień, czwórka zniknęła z klubu po około 20 minutach. Nie chciała dłużej ryzykować i odwiozła księżną do Pałacu Kensington. Szalony wypad na miasto stał się jedną z mało znanych, ale niesamowitych opowieści o życiu księżnej. Chociaż dziś funkcjonuje raczej jako miejska legenda, a jej źródłem głównie są wspomnienia Cleo Rocos, na dobre wpisała się w historię Londynu. W 2016 r., jak przypomina portal "Popsugar", powstał nawet musical "Royal Vauxhall Tavern", zagrany m.in. w słynnym barze i upamiętniający nietuzinkowe wydarzenie.

Lady Dianę i Freddiego Mercury'ego łączyła więź do końca, do 1991 r. Po śmierci muzyka, księżna objęła patronatem National AIDS Trust, organizację podejmującą wysiłki w promowaniu świadomości i zapobieganiu AIDS.