Kulisy wizyty króla popu w Warszawie. "Wykasowałem moje zdjęcia z Jacksonem"
Marcin Święcicki, ówczesny prezydent Warszawy, spotkał się w 1996 roku z Michaelem Jacksonem. Chcieli otworzyć w Polsce park rozrywki pod auspicjami Króla Popu. Kilka dni temu Święcicki usunął jednak ich wspólne zdjęcia ze swojego profilu na FB. Tłumaczy WP, dlaczego to zrobił.
Sebastian Łupak: W 1996 roku spotkał się pan w Warszawie z Michaelem Jacksonem. Teraz wychodzi na jaw, że był on pedofilem. Zmienił pan swój stosunek do niego?
Marcin Święcicki: Zrobiłem to, co mogłem, czyli usunąłem moje wspólne z nim zdjęcia z mojego konta na Facebooku kilka dni temu. Z żalem stwierdzam, że te pewne pogłoski się potwierdziły. Uważam, że takiej osoby nie mogę promować, ani szanować. Osiągnięcia artystyczne na pewno wielkie, ale sama osoba bardzo nieciekawa - mówiąc delikatnie.
Spotkaliście się, by rozmawiać o wielkiej inwestycji…
Jackson chciał wtedy w Warszawie stworzyć park rozrywki, taki polski Disneyland. Podpisałem z nim nawet list intencyjny w tej sprawie. Długo o tym rozmawialiśmy w hotelu Marriott na górnych piętrach. Chciał, żeby tam też były działy poświęcone polskim legendom i baśniom.
Jakie zrobił na panu wrażenie?
Dziecka wrzuconego do świata dorosłych. Lekko zagubionego. Wyczuwało się jego brak dojrzałości. Czuł się niepewnie, miał doradców.
Spotkaliście się w 1996 roku. A przecież pierwsze doniesienia o jego pedofilii pojawiły się już trzy lata wcześniej!
Miałem już wtedy wątpliwości. To mnie niepokoiło. Ale wtedy nie było żadnego wyroku, on był uniewinniony, więc uważałem, że nie można go traktować jako przestępcy.
Może to i lepiej, że ten park rozrywki - taki "JacksonLand" - nie powstał w świetle dzisiejszych rewelacji?
Nie zgadzam się. Taki rodzinny park rozrywki był i jest Polsce potrzebny. Ale oczywiście, gdyby był imienia Jacksona, musielibyśmy dziś zmienić nazwę. Wtedy nie było zgody ministerstwa administracji i spraw wewnętrznych na oddanie Jacksonowi lotniska na Bemowie na tę inwestycję. Wszelkie moje zabiegi spotkały się wtedy z rządowym murem. W sumie szkoda, że to nie powstało.