Lara Gessler miała życie jak w "Dynastii". "Nie pracowałam dla pieniędzy"
Lara Gessler wie, że kiedyś ludzie patrzyli na nią jak na bogatą dziedziczkę. Jako córka hotelarzy i restauratorów nie była typową nastolatką, choć wcale nie chciała polegać na znanym nazwisku.
Lara Gessler wystąpiła w "Ameryka Express", napisała książkę kulinarną, rozwija kanał na YouTube i ma swój cykl w "Dzień Dobry TVN". Wielu uważa, że wszystko to zawdzięcza nazwisku znanej mamy. I choć 30-latka została w rodzinnym biznesie, to kiedyś nie wiązała z tym swojej przyszłości.
Obejrzyj: Lara Gessler dowcipkuje z nowym chłopakiem w czerwonym Jeepie
Skończyła socjologię w Warszawie, ale jednocześnie zrozumiała, że nie może zmarnować potencjału, który zawdzięcza pracy rodziców.
- Mogę być kolejnym socjologiem albo wnieść trochę więcej do świata, wykorzystując to, co tak pieczołowicie wpajali we mnie moi rodzice i nie traktować tego jako pójście na łatwiznę, tylko jako jakiś dar, dziedzictwo, pielęgnować to i przekazać dalej – mówiła Lara Gessler.
Córka Magdy Gessler nie ukrywa, że dorastała w bardzo zamożnej rodzinie.
- Byłam córką właścicieli restauracji. To była pozycja w latach 90. bardzo wyjątkowa. Oni naprawdę żyli jak polscy Carringtonowie z "Dynastii". Myślę, że moja mama nawet teraz nie będzie żyła na takim poziomie jak wtedy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Lara nie była jednak typową rozpieszczoną nastolatką, która nic nie musi, a wszystko się jej należy. Świadczy o tym chociażby fakt, że od 12. roku życia w każde wakacje pracowała w rodzinnym hotelu.
- Nie chciałam, żeby ludzie mnie traktowali jako córkę szefa, miałam głęboką potrzebę przynależenia, więc robiłam wszystko, żeby być członkiem zespołu – wyznała w wywiadzie.
- Pracując jako 13-latka w "Zielniku", zdawałam sobie sprawę z tego, że to studenci, którzy za te napiwki codziennie sobie kupują bułki z kefirem, fajki i piwko po pracy, a ja wracam do domu, w którym mam pełną lodówkę.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Lara wspomniała piękny gest związany z pracą w młodym wieku.
- Jednego dnia oddali mi wszystkie napiwki, bo wiedzieli, że nie chcę ich brać. Oczywiście było bardzo to miłe i wzruszające, ale tak na prawdę ja to robiłam po to, żeby być z ludźmi, a nie po to, żeby zarabiać pieniądze.