Lucyna Malec opowiedziała o narodzinach córki. Wróciła do trudnych wspomnień
Lucyna Malec udzieliła bardzo szczerego wywiadu dla "Vivy", w którym opowiedziała o chorobie swojej córki. Powrót do trudnych wspomnień nie był łatwy.
Lucyna Malec to jedna z najbardziej lubianych aktorek. Gdy pojawia się na ekranie czy scenie, zawsze dzieli się z widzami pozytywną energią i obdarza uśmiechem. Nic dziwnego – w niejednym wywiadzie podkreślała, że aktorstwo jest jej największą pasją. Nie jest jednak tajemnicą, że życie mocno ją doświadczyło. Aktorka wychowuje niepełnosprawną córkę. Magazyn "Viva" postanowił przypomnieć wywiad sprzed półtora roku, w którym opowiedziała o ich codzienności i wróciła wspomnieniami do porodu i pierwszych trudnych chwilach życia córki.
- Zosia dostała tylko cztery punkty na dziesięć w skali Apgar, zdążyłam ją przytulić i od razu ją ode mnie zabrano. Niedotlenienie nastąpiło później w nocy – mówiła o porodzie w rozmowie z "Vivą".
Zobacz wideo: Monika Miller: "Przestałam wierzyć w miłość"
Aktorka podkreśliła, że początkowo nic nie wskazywało, jak zmieni się życie jej i jej pociechy. Zwłaszcza, że podczas ciąży czuła się dobrze. - Wszystko działo się bardzo szybko i bardzo dramatycznie. Nie mogłam Zosi urodzić, użyto vacuum i włożono moje dziecko do inkubatora, a ja zasnęłam, bo byłam bardzo zmęczona. Kiedy spałam, córka umierała, ale nie umarła. Wszystko się wydarzyło w trakcie porodu i zaraz po. Choć to było 20 lat temu, nadal tkwię na tej sali porodowej. Następnego dnia zobaczyłam ją zaintubowaną, taką małą biduleczkę - dodała.
Córka aktorki cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. I chociaż od momentu, w którym aktorka usłyszała diagnozę minęło już przeszło 20 lat, przyznaje, że wciąż trudno jej o tym mówić. Przez lata jednak uporządkowały życie i zorganizowały czas na pracę, naukę, ćwiczenia i dodatkowe zajęcia. Szczęśliwie, jak podkreśla Lucyna Malec, są otoczone rodziną i przyjaciółmi, na których zawsze mogą liczyć. A sama Zosia, jak dodaje aktorka, ma pogodne usposobienie i na swój sposób komunikuje się z bliskimi.
- Wydobywa z siebie pewne dźwięki, umie powiedzieć "tak", "mama", a gdy zostaje z kimś, kogo nie zna, szybko potrafi tę osobę nauczyć, jak ma się nią zajmować. Gdy z Zosią niedawno została moja koleżanka, obie pękały ze śmiechu, bo Zosia jej pokazywała, co tamta ma zrobić, a ona tego nie rozumiała. Zosia więc śmiała się w głos. Ona chwyta dowcip sytuacyjny i słowny, lubi czytać – powiedziała w rozmowie z "Vivą".
Lucyna Malec przyznaje, że długo nie było łatwo jej mówić o chorobie córki. Dopiero kilka lat temu zdecydowała się opowiedzieć ich historię podkreślając, że solidaryzuje się z rodzicami opiekującymi się niepełnosprawnymi dziećmi. Sama doskonale wie, ile wymagają miłości i uwagi, ale wie też, że intensywna praca z dzieckiem wyraźnie owocuje.
- Moja córka jest bardzo kontaktowa, wiele rozumie, fajnie kojarzy, dopiero tam widzę, jaka jest inteligentna na tle innych dzieci, bardziej cierpiących i bardziej upośledzonych, jeżdżących na wózkach. Zosia, jeśli ją podtrzymać, nawet troszkę podbiegnie, a wrzucona do wody pływa. Wiele razy mnie zaskoczyła – dodała aktorka.