Maciej Stuhr tłumaczy się z żartu o Tupolewie. Ostro zwraca się do Kaczyńskiego i Macierewicza
Aktor opublikował na swoim profilu na Facebooku post, będący odpowiedzią na sobotnie wydanie "Wiadomości". Krzysztof Ziemiec z okazji kolejnej miesięcznicy smoleńskiej przypomniał żart Macieja Stuhra z "tu polewa" z zeszłorocznej gali Orłów. Sytuacja została przedstawiona w mocno zmanipulowany sposób.
W sobotnim wydaniu "Wiadomości" z okazji kolejnej miesięcznicy smoleńskiej, Krzysztof Ziemiec wspomniał żart Macieja Stuhra z rozdania ubiegłorocznych Orłów. Na gali aktor, będący również konferansjerem, pozwolił sobie na kilka niewybrednych żartów.
- Chciałbym być dobrze zrozumiany. Aktorzy drugiego planu to nie jest jakaś armia aktorów wyklętych... przeklętych [...] - powiedział Stuhr. Kolejna "polityczna" pomyłka aktora odniosła się do sprawy agenta "Bolka". - To nie jest ktoś, kto gdzieś tam w tle się wałęsa... pałęta - kontynuował i nie odpuścił też obecnemu prezydentowi. - Aktor i aktorka drugiego planu to jest ktoś, na czym stoi film, jak na oponie... opoce - dodał.
Na koniec Maciej Stuhr nawiązał do wciąż niezakończonego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Przepraszam, miało być poważnie, ale państwo mają tu polew... - powiedział prowadzący na gali Orłów.Żart wywołał w internecie ogromne emocje. Niektórzy czuli się nim bardzo urażeni, a na aktora posypała się lawina negatywnych komentarzy.
To właśnie tę wypowiedź Stuhra przywołano w najnowszym wydaniu "Wiadomości", ukazując ją jako jawną szyderę z ofiar katastrofy i kompletny brak szacunku. Na odpowiedź aktora nie trzeba było długo czekać. Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku opublikował post, w którym tłumaczy się z żartu o Tupolewie.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W tekście aktor odwołuje się bezpośrednio do Krzysztofa Ziemca, Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Próbuje tłumaczyć, że jego wypowiedź nie była wyrazem braku szacunku do ofiar katastrofy. - "Szanowny Panie Krzysztofie Ziemcu, drogie Wiadomości! We wczorajszym wydaniu po raz kolejny przypomnieliście mój żart o Tupolewie. Mam wrażenie, że po raz kolejny bez zrozumienia. Czy naprawdę myślicie Państwo, że stroiłem sobie żarty z ofiar katastrofy? Otóż muszę Was rozczarować : NIE! Chylę nad nimi głowę i modlę się za nich do Pana Boga" - napisał aktor.
W dalszej części tłumaczy do kogo tak na prawdę te słowa były skierowane. - "Mój żart został wymierzony w tych wszystkich, z ministrem Macierewiczem i posłem Kaczyńskim na czele, którzy od siedmiu lat, niemal codziennie, gwałcą pamięć tych ofiar opowiadając o sztucznej mgle, ofiarach które przeżyły katastrofę, strzałach, trotylu, płonących samolotach w locie, czy wybuchach termobarycznych. Tupolew - Smoleńsk - Smoleńsk - Tupolew i tak w kółko, byle tylko zbijać polityczny kapitał. To Was nie bulwersuje, tylko żarty. Czymże są żarty wobec tego sk**yństwa?" - napisał Stuhr, przywołując jednocześnie fragment z "Antygony".
Pod wiadomością aktora posypały się komentarze. Na post zareagowało już ponad 10 tys. osób. Zdecydowana większość użytkowników Facebooka pisze, że prawdziwy sens jego słów nie jest istotny dla PiSu i TVP, a "Wiadomości" i tak będą przedstawiać sprawę po swojemu. Inni twierdzą, że umieszczenie w treści fragmentu greckiej tragedii z pewnością nie ułatwi zrozumienia przekazu.