Majka Jeżowska: uwierała ją etykietka "piosenkarki dla dzieci". Po latach to się zmieniło
Na piosenkach Majki Jeżowskiej wychowało się już niejedno pokolenie. Sama wokalistka jednak nie do końca była zadowolona, że kojarzono ją wyłącznie z dziecięcymi przebojami.
Majka Jeżowska świętuje jubileusz 40-lecia już pracy artystycznej. Piosenkarka może pochwalić się imponującym twórczym dorobkiem i wierną rzeszą fanów, a także tym, że na jej piosenkach wychowało się już niejedno pokolenie. Jednak gdy była młodą, aspirującą wokalistką, nie myślała o karierze w piosence dziecięcej. Chciała być bardziej wszechstronną artystką.
- Płyta dla dzieci miała być tylko jednorazowym projektem. Tymczasem spotkało się to z takim aplauzem, że trudno było przestać i tak już zostało. Był czas, że mnie to uwierało. Ludzie mieli mnie za dzidzię-piernik, która nie robi nic innego, tylko lata w falbanach i skacze przed dziećmi - wyznała w rozmowie z "Faktem".
ZOBACZ WIDEO: Kasia Stankiewicz obwieszcza: "Publiczność zapragnęła Varius Manx w tym składzie"
Wokalistka przyznaje, że "łatka", która do niej przylgnęła w przeszłości mocno ją uwierała. Miała nieco też żal, że trafiła do szufladki, w dodatku mocno ograniczającej jej pole artystycznego manewru.
- Przeszły mi koło nosa różne oferty pracy, bo organizatorzy imprez myśleli, że nie potrafię wykonać czegoś poważniejszego. Bo przecież Majka to śpiewa tylko prościutkie piosenki dla dzieci. Zaszufladkowano mnie zupełnie niesłusznie - dodała.
Z perspektywy lat Jeżowska jednak nie żałuje, że jej kariera potoczyła się tak, a nie inaczej. Z biegiem czasu zyskała sympatię słuchaczy w różnym wieku, a dzisiejsi 30- i 20-kilulatkowie z sentymentem wracają do jej przebojów. Najlepszym dowodem na to jest zbliżający się koncert Majki Jeżowskiej na festiwalu Pol'and'Rock, gdzie czekają na nią jej młodzi duchem i ciałem fani. Teraz więc Majka Jeżowska podsumowuje swoją karierę, nie kryjąc zadowolenia.
- Nie ma takiej drugiej jak ja! Zrozumiałam, że tak miało być. Mam kochaną, oddaną widownię, która chętnie przychodzi na koncerty. To powód do dumy i nie zamieniłabym już tego na nic innego - podsumowała na łamach "Faktu".