Mandaryna ma dość. "To wszystko jest ponaciągane"
Pandemia koronawirusa w pełni, co dla artystów oznacza zawieszenie większości projektów z udziałem publiczności. Mandaryna nie ukrywa, że obostrzenia pokrzyżowały jej wszystkie plany i wcale nie podchodzi do tego ze zrozumieniem.
Jeszcze niedawno Mandaryna opowiadała, że czas kwarantanny sprzyjał przemyśleniom i motywował do kreatywnego działania. Dzięki temu podjęła współpracę z osobami, które kiedyś pomagały jej tworzyć muzykę. Nagrała już kilka utworów i myślała o pierwszym singlu. Ale pandemia i wynikające z niej obostrzenia to także szereg przeszkód w działalności.
- Na razie nic ciekawego się u mnie nie szykuje. Wszystkie moje marzenia teatralno-występowe zostały odłożone nie wiadomo na kiedy. Powoli zbieramy wszystko to, co poodkładaliśmy. I miejmy nadzieję, że kalendarz się zapełni – mówiła w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.
Mandaryna: Powróciłam do swoich dawnych producentów. Może będzie nowe „Ev’ry Night”
- Chociaż już w sumie się zapełnił. Poza tym działam w szkołach i to jest moje clou programu. Tam teraz spełniam się najbardziej – dodała Mandaryna.
Była żona Michała Wiśniewskiego podkreśliła, że pandemia daje się jej we znaki, ale przestrzega reguł związanych z maseczkami, dystansem społecznym i częstym dezynfekowaniem rąk. Jednocześnie wskazuje na poważny problem, który skłania ją do buntu.
- Są instytucje, gdzie nie obowiązuje żadna odległość, też o tym wiemy, a koncertów grać nie można, więc to wszystko jest trochę mało konsekwentne, ponaciągane i dziwne. I przeciwko temu się buntuję, że jedni mogą inaczej niż inni – skwitowała wokalistka i tancerka.