Mandaryna wróciła na salony. Nietypowy powrót ze strażą miejską w tle

Pierwszy koncert Marty we wrocławskim klubie odniósł duży sukces. Podczas tego wydarzenia na jej występie bawiło się ok. 5 tysięcy osób, a poruszenie wokół jej powrotu jest znacznie większe, co dało się zauważyć na jej profilu na Instagramie. Okazuje się, że artystka ma grono stałych fanów, którzy oczekują na jej medialną reaktywację.

Wiśniewska chyba wyczuła, że to właśnie jej "pięć minut" i postanowiła pójść o krok dalej. Wygląda na to, że chce wrócić do showbiznesu na dłużej. Tym razem nie zagrała kolejnego koncertu, a pojawiła się na imprezie charytatywnej. Okazją do tego był trzynasty, noworoczny obiad, na którym gwiazdy wcielają się w rolę kelnerów i kucharzy, by zaspokoić apetyt zaproszonych na wydarzenie dzieci z Domów Dziecka. Nie było by nic w tym dziwnego, gdyby nie zdjęcie na którym Mandaryna została przyłapana w towarzystwie strażników miejskich odholowujących czyjś samochód. Czy pierwsze publiczne pojawienie się na imprezie gwiazd przysporzyło jej już więcej kłopotów niż sukcesu? Czy piosenkarka musiała tłumaczyć się za niefortunne parkowanie?

Wokalistka ma już na swoim koncie drobne "spięcia" z prawem. Wiśniewska była posądzona o konflikt z kompozytorem, któremu podobno nie zapłaciła 750 tys. złotych oraz sugerowano jej plagiat jednej z piosenek Madonny w utworze "Heaven". Jednak okazuje się, że jej największym wykroczeniem, jak do tej pory, jest fałszowanie na debiutanckim występie "na żywo" podczas jednego z prestiżowych festiwali.