Marcin Kwaśny pokonał nałóg dzięki wierze. Jezus jest jego "najlepszym terapeutą"
- Niektórzy mają psychologów, a dla mnie najlepszym terapeutą jest Pan Jezus - wyznał Marcin Kwaśny. Aktor, który otwarcie mówi o swoim nawróceniu, w najnowszym wywiadzie wyznał, że wierze zawdzięcza nie tylko wyjście z nałogu, ale nawet pieniądze.
Marcin Kwaśny, znany szerszej widowni np. z serialu "Szpilki na Giewoncie" czy ostatniego filmu o kardynale Stefanie Wyszyńskim, otwarcie opowiada o tym, jak po prawie 20 latach życia bez Boga odnalazł wiarę. W 2019 r. aktor opowiadał o nawróceniu m.in. na antenie Telewizji Trwam, wielokrotnie też gościł w katolickich programach TVP. Teraz w najnowszym wydaniu "Dobrego Tygodnia" po raz kolejny przypomina, ile zawdzięcza wierze.
Jak zdradził 43-letni aktor, Jezus okazał się dla niego najlepszym terapeutą, który pomógł mu m.in. wyjść z alkoholowego nałogu. Marcin Kwaśny wprost mówi o tym, że przestał pić "dotknięty łaską wiary", a było to niemal dziesięć lat temu.
Gwiazdy, które stanęły "za życiem" i są przeciwko protestom
Jak zapewnił w rozmowie z "Dobrym tygodniem" Kwaśny, od czasu, gdy odzyskał wiarę, łatwiej jest mu iść przez życie i mierzyć się z kryzysami. Niewątpliwie jedną z takich trudnych sytuacji był rozwód aktora. Sąd orzekł zakończenie małżeństwa Kwaśnego i jego pierwszej żony w sierpniu 2020 r. Jednak to, co dla Kwaśnego jest szczególnie ważne, także Kościół unieważnił tamten sakrament.
"Po blisko trzech latach dostałem stwierdzenie nieważności małżeństwa, dlatego też mogłem wziąć ślub z Klaudią" - zdradził Marcin Kwaśny, który obecną żonę poznał kilka lat temu w Londynie.
Nawrócony aktor jest jednak przekonany, że wiara i wstawiennictwo świętych przynosi pomyślność także w zupełnie przyziemnych sprawach. Na łamach katolickiego tygodnika Marcin Kwaśny podzielił się niezwykłą historią o pieniądzach, których brakowało mu na realizację autorskiego filmu "Spowiedź". Nie ma wątpliwości, że kwota 50 tys. zł znalazła się za sprawą wstawiennictwa jednego ze świętych.
"Wtedy zwróciłem się do świętego o pomoc (Maksymiliana Kolbego - przyp. red.). No i proszę uwierzyć, trzy dni później miałem pieniądze na koncie. Udało się je zdobyć. To realny dowód Jego wstawiennictwa!" - opowiadał Kwaśny.