Marek Barbasiewicz długo ukrywał prawdę o sobie. "To wyznanie wyprostowało mi życie"
Marek Barbasiewicz zasłynął licznymi rolami teatralnymi i filmowymi, często wcielając się w amantów, przez co dorobił się wielkiej rzeszy fanek. Jednocześnie unikał mówienia o swoim życiu prywatnym, choć łączono go z różnymi aktorkami. Dopiero po wielu latach wyjawił prawdę, że jest w związku z mężczyzną.
Barbasiewicz jako absolwent łódzkiej filmówki zaczął grać na scenie i przed kamerą w drugiej połowie lat 60. W swoim imponującym dorobku ma m.in. rolę w przełamującym tabu "Magnacie" Filipa Bajona, gdzie wcielił się w kochanka jednego z bohaterów. Zagrał w przebojowym "Lubię nietoperze" Grzegorza Warchoła i głośnym "Zabij mnie glino".
W ostatnich latach jest kojarzony głównie z produkcjami telewizyjnymi: "Na dobre i na złe", "Miodowe lata", "Fala zbrodni", "Prawo Agaty".
Aktor nigdy nie narzekał na brak ofert. Nawet po głośnym wyznaniu z 1992 r., które ludziom z innej branży mogło by wtedy zaszkodzić. Marek Barbasiewicz w rozmowie z Marią Nurowską na łamach "Pani" opowiedział, że jest homoseksualistą i od 1978 r. żyje w stałym związku.
Maneskin dla WP: Homofobia? Nie powinno być na nią żadnego przyzwolenia
Wyznanie filmowego amanta było nie lada zaskoczeniem. Przez lata łączono go bowiem z różnymi kobietami, a sam Barbasiewicz ani nie potwierdzał, ani nie zaprzeczał. Dopiero słowa matki pewnej nastolatki przekonały go do wyznania prawdy o sobie.
- Pewna matka oskarżyła mnie, że przetrzymuję jej nastoletnią córkę. Dziewczyna wymyśliła tę historię dla rodziców, bo sama poszła w Polskę. To przelało czarę goryczy. Chciałem też uciąć te wszystkie spekulacje, informacje z gazet, że jestem z tą albo tamtą panią – mówił po latach.
Aktor nigdy nie żałował dokonania coming outu, bo w swoim środowisku nie spotkał się "z jakąś szczególną niechęcią, niezrozumieniem". Jedynie jego bracia, wojskowi, mieli z tego tytuły pewne nieprzyjemności.
- Były kpiny, szydzenie, nad tym niestety nie zastanawiałem się – przyznał aktor, który twierdzi, że "to wyznanie niebywale wyprostowało mu życie".
- Nagle poczułem się sklejony ze sobą, szczery, niezmuszony do przemilczeń. Od wielu lat jestem w stałym związku. Więcej nie trzeba mówić. Nie chcę, by ten fakt przekroczył granicę informacji – mówił przed laty "Super Expressowi" aktor, który dał się ostatnio sfotografować na pogrzebie Jerzego Janeczka.