Mąż Grażyny Torbickiej padł ofiarą oszustów
To już prawdziwa plaga. Mnożą się nieuczciwe, nielegalne reklamy wykorzystujące wizerunki gwiazd i znanych osób. Tym razem pojawiły się w sieci reklamy "suplementów diety", które ma polecać ponoć Adam Torbicki. Skomentował to.
Pisaliśmy wam ostatnio, że ofiarą oszustów padł Marcin Prokop. W jego przypadku chodziło o kryptowaluty. Dziennikarz ostro zareagował na działania oszustów, którzy próbowali wyłudzać od ludzi pieniądze, wykorzystując wizerunek prezentera "Dzień Dobry TVN". Problemy z nielegalnymi reklamami miała także Magda Gessler, którą oszuści wykorzystali do promowania "cudownych środków na odchudzanie".
Lista wykorzystanych w ten sposób znanych ludzi się wydłuża. Pojawiły się reklamy niesprawdzonych specyfików, które tym razem "poleca" Adam Torbicki, profesor, kardiolog, a prywatnie mąż Grażyny Torbickiej.
Zobacz: Grażyna Torbicka. "Pasja do kina może być silniejsza od samotności"
Adam Torbicki w rozmowie z Plejadą przyznał, że pierwsze doniesienia o nielegalnych reklamach dotarły do niego w kwietniu. Trudno jednak ustalić, kiedy trafiły do sieci. O oszustwie dowiedział się przez przypadek, gdy znajomi zapytali, czy mają kupować "polecany" przez niego preparat.
- Byłem całkowicie zaskoczony. Trochę nawet z nich żartowałem, że się dali nabrać na takie rzeczy, ale zorientowałem się, że to może być istotny problem, zwłaszcza jeśli ktoś ze mną nie ma kontaktu i nie może zweryfikować wiarygodności reklamy - komentuje Plejadzie.
Torbicki poinformował prokuraturę już w maju tego roku. Sprawa jednak pozostała bez echa, bo "nie miała znamion czynu zabronionego".
- Prokuratura twierdzi, że trudno jest jednoznacznie przypisać moje nazwisko do reklamy, gdyż nie ma tam mojego podpisu. Chociaż z tym bym się nie zgadzał. Były tam zdjęcia moje, a później również wraz z Członkami Zespołu Kliniki, której działania koordynuje - przyznaje lekarz.
Torbicki mówi wprost: - Nie mogę tego zostawić bez reakcji, bo wyglądałoby na to, jakbym miał coś z tym wspólnego. Trzeba chronić ludzi przed dezinformacją.
W podobnej sytuacji znalazła się jakiś czas temu także Martyna Wojciechowska.