[GALERIA]
Harry i Meghan opuszczają Wielką Brytanię. Myśleli, że w Kanada będzie ich drugim domem. Jednak jej rodowici mieszkańcy nie powitali ich ciepło.
Niemal 2 tygodnie temu monarchia brytyjska zadrżała w posadach. Książęta Sussexu ogłosili, że chcą zrzec się królewskich przywilejów i uzyskać finansową niezależność. Zapowiedzieli, że odtąd chcą dzielić swój czas na Wielką Brytanię i Amerykę Północną. Na początek wybrali Kanadę, gdzie spędzili święta Bożego Narodzenia i przywitali nowy rok. Być może wkrótce będą musieli znowu zmienić adres zamieszkania.
Meghan nigdy nie była ulubienicą Brytyjczyków
Kontrowersyjna decyzja Meghan i Harry'ego ponoć była zaskoczeniem dla samej królowej Elżbiety II. Ta jednak po zwołaniu zebrania rodziny, wydała stonowane oświadczenie, w którym zapowiedziała wsparcie dla młodego pokolenia rodziny. Książęta negocjują warunki "megxitu". Nie wiadomo jeszcze, czy wybrali swoją stałą siedzibę na innym kontynencie.
Kanada miała być ich drugim domem
Gdy przed Bożym Narodzeniem ogłoszono przyjazd Meghan i Harry'ego do Kanady, sam premier Justin Trudeau serdecznie witał ich za pośrednictwem Twittera.
"Harry, Meghan i ośmiomiesięczny Archie są w Kanadzie wśród przyjaciół i zawsze będą tu mile widziani" - napisał.
Jednak, gdy para ogłosiła przedłużenie "urlopu" od rodziny królewskiej, ten sam polityk powiedział, że kwestia ich pozostania w Kanadzie wymaga wielu dyskusji i ustaleń formalnych.
Nie akceptują ich decyzji
Jedna z kanadyjskich gazet "The Globe and Mail" twierdzi, że wielu lokalnych mieszkańców potępiło "niejasny i ewoluujący plan" przeprowadzki Harry’ego i Meghan do ich kraju. "Kanada nie jest domem w połowie drogi dla każdego, kto chce wydostać się z Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych, pozostając częścią rodziny królewskiej" - napisano.
Co prawda Kanadyjczycy należą do Wspólnoty Narodów zrzeszającej byłe kraje brytyjskiego imperium, ale wolą trzymać dystans wobec rodziny królewskiej. Nie wyobrażają sobie, aby to z ich podatków była opłacana ochrona Meghan, Harry'ego i Archiego.
"Odpowiedzią rządu Trudeau w tej sprawie powinno być proste i zwięzłe: nie" - apeluje periodyk.