Meghan Markle zabrała syna na urodziny królowej. Zagadka rozwiązana
Meghan Markle powierzyła syna niani, a sama bawiła się na urodzinach królowej - brzmiały nagłówki brytyjskiej prasy. Okazuje się jednak, że mały Archie pojawił się na rodzinnej imprezie, a mamę miał na wyciągnięcie ręki.
Na oficjalnych obchodach urodzin Elżbiety II, czyli Trooping the Colour, największą gwiazdą powinna być królowa. Powinna, bowiem większość fanów brytyjskiej rodziny królewskiej skupiona była na jej młodszym pokoleniu. Uwagę skupiali przede wszystkim Kate i William z dziećmi oraz Meghan i Harry. I choć mali następcy tronu, czyli książę George, księżniczka Charlotte i książę Louis, dokazywali, machali do poddanych i robili urocze miny, wszyscy zastanawiali się, dlaczego zabrakło syna Sussexów.
Podczas punktu kulminacyjnego imprezy cała rodzina królewska wyszła na balkon pałacu Buckingham. Markle pojawiła się na miejscu jako jedna z ostatnich. Stanęła wraz z mężem z tyłu i... dała tym samym pożywkę plotkarskim mediom.
"Poważny kryzys w relacjach braci!" - krzyczały nagłówki brytyjskich tabloidów. Ci bardziej rozsądni wyjaśniali, że zachowanie Meghan i Harry'ego spowodowane było szacunkiem do królowej i niejako "symbolicznym" pokazaniem, że bliżej tronu jest William z rodziną (stali w pierwszym rzędzie).
Jak donosi teraz "US Weekly", prawda okazała się być zgoła inna. Drobne spóźnienie Markle i to, gdzie stanęła, wynikało jedynie z tego, że chwilę przed wyjściem na słynny balkon zajmowała się synem. Tabloid informuje bowiem, że mały Archie był obecny na urodzinach królowej i czekał pod opieką niani w jednej z pałacowych sal.
"To była szansa dla jego kuzynów, by poznać małego księcia. (...) Meghan spędza z Archim każdą chwilę i trudno było jej zostawić go choć na chwilę. Bardzo chciała jednak uczestniczyć w obchodach święta królowej i spotkać wszystkie królewskie dzieci" - czytamy. Prawda, że urocze?