Mimi Haleyi mówi, dlaczego utrzymywała kontakt z Weinsteinem po tym, jak ją zgwałcił
- Byłam upokorzona. Nie mogłam w to uwierzyć, czułam obrzydzenie - mówiła w trakcie procesu Mimi Haleyi, jedna z kobiet, które oskarżyły Harveya Weinsteina o gwałt. Kobieta zdecydowała się powiedzieć, dlaczego mimo wszystko utrzymywała kontakt z producentem, który ją skrzywdził.
Mimi Haley była jedną z kobiet, które oskarżały producenta Harveya Weinsteina o wykorzystywanie seksualne i gwałty. Weinstein został uznany za winnego części stawianych mu zarzutów: gwałtu trzeciego stopnia i przestępstwa seksualnego pierwszego stopnia. Maksymalny wymiar kary, jaki może usłyszeć, to 25 lat za kratkami.
Zobacz: Aktorka przez lata milczała. "Byłam naga, dyrektor związał mnie liną"
Weinstein zostanie skazany m.in. za zmuszenie Mimi Haleyi do seksu oralnego. Doszło do tego w 2006 r. W tamtym czasie nie miała pracy i zwróciła się z pytaniem do Weinsteina, czy nie miałby dla niej jakiegoś projektu w Nowym Jorku. W sądzie zeznała, że podczas ich spotkania producent zachowywał się w obleśny sposób, komentując jej wygląd i nalegając, by zrobiła mu masaż. Gdy wyszła z hotelu, popłakała się. Była przekonana, że po tym, co się wydarzyło, nie dostanie pracy.
Weinstein zadzwonił jednak i powiedział, że ma dla niej pracę przy show "Project Runway".
Podczas kolejnego ze spotkań Weinstein posunął się zdecydowanie dalej. Zaczął całować Mimi, przytulać się do niej i pieścić. Próbowała go odtrącić, ale siłą przyciskał się do niej. W zeznaniach Haleyi wielokrotnie podkreśliła, że nie godziła się na bliskość z producentem. Popchnął ją w stronę sypialni, rozebrał i dotykał jej miejsca intymne. - Zrozumiałam, że to, co się dzieje, to gwałt - powiedziała.
Mimi nie zerwała kontaktu z Weinsteinem, nie poszła też na policję. Pracowała w USA bez odpowiedniej wizy i bała się, że producent wykorzysta to przeciwko niej.
Haleyi udzieliła teraz wywiadu, w którym opowiedziała kolejny raz o tym, dlaczego na początku nie odcięła się kompletnie od gwałciciela.
- Myślę, że każdy radzi sobie z czymś takim inaczej. W moim przypadku decydowało to, że czułam się ekstremalnie upokorzona i zraniona, bo przecież go znałam. Miałam wielu znajomych, którzy kolegowali się z nim - mówi.
Mimi długo udawała, że to, co stało się między nią a Weinsteinem, w ogóle nie zaszło. W końcu zdecydowała się jednak powiedzieć prawdę.
W rozmowie dla "Good Morning Britain" przyznała, że nie myślała o tym, czy Harvey Weinstein będzie skazany.
- Odcięłam się od tego, co mogło się wydarzyć i skupiłam tylko i wyłącznie na powiedzeniu prawdy - przyznaje.
- Proces był przerażający. Przez wiele lat zdusiłam w sobie tę prawdziwą historię i chciałam żyć dalej. Gdy to wszystko zaczęło wychodzić na jaw, zdecydowałam się oficjalnie wystąpić. To było wykańczające, ale cieszę się, że wszystko powiedziałam - wyznaje.
11 marca Harvey Weinstein ma usłyszeć dokładny wyrok. Wtedy też dopiero będzie wiadomo, na ile lat więzienia skaże go sąd. Warto też przypomnieć, że w sądzie w Los Angeles rusza niemal identyczny proces przeciwko producentowi, podczas którego zeznawać będą kolejne ofiary.