Minęło 46 lat od morderstwa. Syn ofiary twierdził, że odnalazł lorda
Po śmierci brytyjskiej arystokratki, lady Lucan, w jej domu odnaleziono stare zapiski. Pisała w nim o morderstwie, jakiego dokonał jej mąż. Pani Lucan przez 46 lat sądziła, że mąż popełnił samobójstwo po strasznym czynie, którego dokonał. Okazuje się, że mogła pół życia się mylić.
W czerwcu 2019 r. pisaliśmy wam o wstrząsającej historii lady Lucan i jej męża - Richarda Binghama. Po śmierci Brytyjki w jej domu odnaleziono zapiski, które przechowywała latami w ukryciu. O mężu, o morderstwie, jakiego dokonał i o tym, jak media próbowały zrobić z niej wariatkę.
7 listopada 1974 r. Richard zamordował nianię swoich dzieci - Sandrę Rivett. Zaatakował ją metalową rurką, po czym rzucił się także na żonę. Lady Lucan przeżyła, a jej mąż przepadł. Przebieg śledztwa to gotowy scenariusz na film. A teraz - po prawie 50 latach - wyszły na jaw nowe szczegóły.
Gdzie podział się lord?
Richard był jedynym podejrzanym w sprawie morderstwa, choć teorii było kilka. Mówiło się, że być może lord był świadkiem morderstwa niani, wystraszył napastnika, po czym tak naprawdę uratował żonę, która wzięła go za mordercę.
Ale ustalono, że przed tragicznymi wydarzeniami lord zwierzył się przyjacielowi, że żona za wiele go kosztuje i chętnie by się jej pozbył.
Richard zapadł się pod ziemię. Nigdy nie dał znaku życia. I tu też mnożą się teorie na temat tego, co się wydarzyło. Jedna głosiła, że ukrył się u swojego przyjaciela – Johna Aspinalla, który był właścicielem ZOO. Tam został podobno zagryziony przez tygrysa.
Inna teoria: John udał się po morderstwie do Indii, na Goa. Tam został hippisem-muzykiem i występował pod pseudonimem "Jungly Barry". Autorem tego scenariusza był były inspektor Scotland Yardu, który na emeryturze napisał książkę "Dead Lucky: Lord Lucan The Final Truth". Tyle że niedługo po publikacji do redakcji "Guardiana" zgłosił się prezenter BBC Radio, który wyjawił, że dobrze zna tego muzyka i nie jest to z pewnością ukrywający się lord.
O Richardzie długo było głośno, tak jak i o teoriach związanych z jego "drugim życiem". Pojawiały się relacje, że widziano go w Australii, Irlandii, RPA czy nawet Nowej Zelandii.
Najmroczniejsze wydają się jednak słowa samej Victorii. Udzieliła wywiadu telewizyjnego, w którym to wprost powiedziała, że Richard popełnił samobójstwo, rzucając się wprost pod wir silnika w przepływającym promie. "Zrobił to tak, by nie znaleziono żadnych szczątków, całkiem odważnie" – powiedziała, a jej słowa wspomina m.in. "Guardian".
Żyje i jest buddyjskim mnichem?
Według ustaleń syna zamordowanej niani - Neil Berriman - lord Lucan żyje.
Mężczyzna udzielił wywiadu "Daily Mirror". - Wierzę, że namierzyłem człowieka, który zamordował moją mamę - mówi.
Berriman ustalił, że prawdopodobnie lord został... buddyjskim mnichem i mieszka gdzieś w małej mieścinie w Australii. Co więcej, jest poważnie chory i czeka na operację. Bingham miałby dziś 85 lat.
- Żył przez cały ten czas. Kłamał na temat tego, kim jest. Kłamał swoim nowym znajomym z drugiego życia - utrzymuje syn zamordowanej.
Neil wyznał, że nigdy nie poznał swojej biologicznej mamy. Miał 6 miesięcy, gdy został oddany do adopcji. Z jego opowiadań wynika, że Sandra zostawiła mu jednak kopertę, na którą trafił dopiero, gdy miał 13 lat. Jego adopcyjni rodzice latami ukrywali prawdę o jego pochodzeniu. Gdy tylko Neil dowiedział się, że Sandra Rivett była jego mamą, zaczął szukać jej mordercy.
Policja poważnie potraktowała jego ustalenia dotyczące lorda Lucana. Rzecznik Scotland Yardu wyznał w rozmowie z dziennikarzami, że śledztwo ws. morderstwa jest otwarte i funkcjonariusze sprawdzą wszystkie nowe doniesienia.