Monika Kuszyńska pokonała traumę. Powróciła w miejsce wypadku
Piosenkarka podźwignęła się po ciężkich przeżyciach
Wokalistka zespołu Varius Manx w ubiegłym dziesięcioleciu była jedną z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd estrady w Polsce. Gdy 13 lat temu Monika Kuszyńska wracając z koncertu uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu, jej świat obrócił się do góry nogami. Artystka została sparaliżowana od pasa w dół i skazana na wózek inwalidzki. Kilka lat zajęło jej przystosowanie się do nowej sytuacji. Dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół, zwanych przez nią aniołami, udało jej się odzyskać radość z życia. Teraz przekazuje dobrą energię osobom niepełnosprawnym z miejscowości, w której uległa wypadkowi.
Czekała ją świetlana przyszłość
W 2000 r. Monika Kuszyńska została dostrzeżona przez producenta muzycznego Roberta Jansona. 20-latka zastąpiła Kasię Stankiewicz w roli wokalistki zespołu Varius Manx. Jej kariera nabierała rozpędu, gdy w 2006 r. uległa wypadkowi. Wracając z koncertu rozpędzony jeep Jansona zboczył z drogi w okolicach Milicza i rozbił się o drzewo.
Doznała ciężkich obrażeń
-Skulona w nienaturalnej pozycji, wbita w podłogę, otoczona zewsząd pogiętą blachą, łapałam małe łyki powietrza. Klatkę piersiową rozpierał przeraźliwy ból - wspomina to zdarzenie w swojej autobiografii “Drugie życie”. Po operacji kręgosłupa, podczas której zamontowano w nim tytanowe śruby, wokalistka musiała poddać się kilkumiesięcznej rehabilitacji.
Miłość czekała tuż obok
W powrocie do zdrowia pomagali jej bliscy oraz koledzy z zespołu. Szczególnie pomocny okazał się saksofonista, Kuba Raczyński, który został miłością jej życia. Para po 3 latach związku wzięła ślub, a w 2017 r. urodził się ich syn Jeremi. Po roku do szczęśliwej rodzinki dołączyła mała Kalina.
Powróciła do muzyki
Wokalistka zdała sobie sprawę, że jej życie po wypadku nie przeszkodziło jej w realizacji marzeń. W 2015 r. reprezentowała Polskę w 60. Konkursie Piosenki Eurowizji. Postanowiła działać na rzecz osób niepełnosprawnych. Niedawno przyjęła zaproszenie od Milickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci i Osób Niepełnosprawnych. Oznaczało to powrót do miejsca, o którym wolałaby już nie pamiętać.
Przekazuje dobrą energię innym
Artystka przyznała, że powracając do koncertowania zwracała uwagę na to, aby nigdy nie przejeżdżać obok miejsca wypadku. Bała się, czy nie powróci do niej trauma. Dlatego wyprawa do Milicza wiązała się ze sporym ryzykiem. Monika Kuszyńska wykazała się odwagą i zaśpiewała dla podopiecznych stowarzyszenia. Zapowiedziała, że będzie ich częściej odwiedzać.