Monika Miller o swoim biseksualiźmie: "Dla takich osób, jak mój dziadek czy mama, to temat drażliwy"
Szczere wyznanie wnuczki Leszka Millera na temat orientacji seksualnej wywołało dużo emocji. Teraz celebrytka komentuje całe zamieszanie.
Monika Miller za pośrednictwem Instagrama wyznała ostatnio, że jest biseksualna. Najwyraźniej zaskoczyło to byłego premiera, Leszka Millera, który skomentował te rewelacje, twierdząc, że jego wnuczka jest "normalną heteroseksualną kobietą". Biorąc pod uwagę, że polityk wywodzi się z ugrupowania SLD, które wspiera mniejszości seksualne, sformułowanie było wysoce niefortunne. Głos zabrała nawet rzeczniczka partii.
- W imieniu SLD przepraszam za to, że takie sformułowanie, w takim kontekście padło. Zabrakło wrażliwości i świadomości, padło słowo, które samo w sobie jest neutralne, ale w tym konkretnym kontekście, gdy mówimy o orientacjach seksualnych, czy tożsamościach płciowych, niestety jest ryzykowne, wręcz niedopuszczalne - stwierdziła w rozmowie z queer.pl Anna-Maria Żukowska, rzeczniczka SLD.
Monika Miller, która słynie z kontrowersyjnego wyglądu, zawsze deklarowała, że ma bardzo dobre stosunki z dziadkiem. Były premier ponoć szanuje wszystkie życiowe wybory swojej wnuczki. Skąd więc taki komentarz z jego strony? Miller próbowała wytłumaczyć to w jednym z ostatnich wywiadów.
- Szczerze powiedziawszy, w życiu bym nie pomyślała, że będzie to taką aferą. Dla mnie to był szok i taka sama sytuacja, jakbym powiedziała, że jestem wegetarianką. Nie wiedziałam, że to jest temat tabu. Stąd też dziadek był zaskoczony, nie wiedział, o co chodzi i że ktokolwiek o tym mówi. Zauważyłam, że dla moich rówieśników, to jest na zasadzie: ok, spoko. Natomiast dla takich osób, jak mój dziadek czy mama, to już jest temat bardziej drażliwy – wyznała Monika Miller w programie Bartosza Węglarczyka.
W tej sytuacji najbardziej dziwi fakt, że powiedzenie głośno o swojej orientacji seksualnej wciąż budzi jakiekolwiek kontrowersje.
