Muniek o wylewie. Leżał w kałuży krwi, myśleli, że to morderstwo
"Dzięki Bogu poszło nosem, nie zalało mi mózgu. Tylko dlatego żyję" - wspomina lider T.Love. W najnowszym wywiadzie Muniek Staszczyk ze szczegółami opowiedział o dniu, w który dostał wylewu.
17 lipca menedżer Muńka Staszczyka poinformował na Facebooku, że lider T.Love trafił do londyńskiego szpitala. Staszczyk poleciał na Wyspy, aby zobaczyć koncert Boba Dylana i Neila Younga. Chwilę później odwołano najbliższe koncerty T.Love, a Muniek wydał oświadczenie, w którym wyznał, że przeszedł wylew i musi poddać się rehabilitacji. Podziękował też Bogu, że żyje.
ZOBACZ TEŻ: Muniek Staszczyk po wylewie. "Jest w porządku"
O kulisach tamtych niewesołych wydarzeń Staszczyk opowiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Okazuje się, że 14 lipca, kiedy miał wracać do kraju, odwołano jego samolot. Razem z kumplem spędził 8 godzin na lotnisku.
- Wpół do pierwszej pisałem jeszcze ostatnie SMS-y do żony i menedżera. Wkurzony, że zmarnowałem czas na lotnisku, że dopiero teraz idę spać, a jestem zmęczony i boli mnie głowa - relacjonuje muzyk.
- Tamtego wieczoru też nie czułem się źle, może przy schylaniu głowa mnie trochę bardziej bolała. Nie na tyle, żeby nie zasnąć. Myślę, że około pierwszej. Tu film się skończył.
Obsługa hotelowa znalazła go dopiero następnego dnia, o godz. 14.
- Ten hotel ma duże obłożenie, potrzebowali pokoju. A tu leży facet we krwi. Obsługa nie wiedziała, co robić, czy to nie zabójstwo. Wezwali policję [...]. Dzięki Bogu poszło nosem, nie zalało mi mózgu. Tylko dlatego żyję - mówi Muniek.
Szczęście miał też z innego powodu. Trafił do szpitala, który specjalizuje się w udarach.
- Byli zdziwieni, że w ogóle żyję po tylu godzinach od wylewu, ale doszli do wniosku, że skoro organizm sobie radzi, to nie będą operować. Dostałem morfinę. Ruszałem kończynami, więc wyglądało na to, że mi się udało.
W wywiadzie z "Wyborczą" Muniek opowiedział też o powrocie do normalności i początkach rehabilitacji
- Nie chodziłem, wymagałem stałej opieki lekarskiej. Przejęli mnie na Sobieskiego, gdzie spędziłem kolejny miesiąc. Tam już zaczęła się rehabilitacja. Nie wyobrażasz sobie, jakim przeżyciem było dla mnie pozbycie się pampersa i pierwsza samodzielna wyprawa do toalety.
16 października ukazał się "King", niezwykle osobisty wywiad-rzeka z muzykiem, którego przepytał dziennikarz Rafał Księżyk. Dwa dni później do sprzedaży trafiła solowa płyta Muńka zatytułowana "Syn miasta".