Trwa ładowanie...

Na Pol'and'Rock? Tylko z dziećmi!

Synek jest w koszulce zespołu Motorhead, tata - Metalliki. Obaj raźno skaczą pod sceną do ciężkich rytmów zespołu metalowego. To coraz powszechniejszy obrazek na festiwalu Pol'and'Rock.

Na Pol'and'Rock? Tylko z dziećmi!Źródło: WP Gwiazdy Exclusive, fot: Sebastian Łupak
dna7qk0
dna7qk0

Przyzwyczailiśmy się, że festiwal rockowy jest organizowany dla młodych ludzi. Ale 500 dzieci na tegorocznym Pol'and'Rock świadczy, że jest to coraz popularniejsza forma rozrywki rodzinnej.

Gośka i Janek są z Jeleniej Góry, ale od jakiegoś czasu mieszkają w Monachium. To ich czwarty festiwal i czwarty z dziećmi. Dominik i Olek mają farbowane włosy i dmuchane gitary. Gośka: - Chcą zafarbować włosy, to kupujemy im farbki.

Lekcja tolerancji

Gośka - z pozycji mamy - chwali sobie Pol'and'Rock.

- Ludzie, atmosfera, pozytywny nastrój klimat i muzyka – wylicza. – A dzieci uczą się, że nie muszą się bać innych ludzi.

ZOBACZ WIDEO: "Koncerty to dodatek do atmosfery". Reporter WP w drodze na Pol'and'Rock Festival

Chłopcy mają na nadgarstkach opaski z numerami telefonu i imieniem i nazwiskiem. Każde dziecko wie, że jeśli zgubi się w tłumie, może się zgłosić do Pokojowego Patrolu. To ci dobrzy wujkowie i ciocie w charakterystycznych czerwonych koszulkach.

dna7qk0

Janek, tata chłopców, tłumaczy: - Chłopcy uczą się tu, że ludzie są różni, ale dobrzy. Uczą się otwartości, różnorodności i tolerancji.

A co z hałasem? Większość dzieci ma na uszach specjalne słuchawki wyciszające.

WP.PL
Źródło: WP.PL, fot: Sebastian Łupak

Kiedyś było ostrzej

Marek z Magdą i małym Pawłem przyjechali z Biskupca. Mama ma na sobie piękną koszulkę Iron Maiden.

Marek, tata, mówi, że był tu pierwszy raz kilkanaście lat temu: - No, wiadomo, wtedy byłem kawalerem, więc imprezy były nieco ostrzejsze. A teraz trochę wyluzowałem.

dna7qk0

Rodziny z dziećmi mają do dyspozycji tzw. Family Camp. Położony nieco na uboczu, w ciszy, w cieniu lasu. Nie dochodzi tu hałas ze sceny głównej, ani nieprzyjemne zapachy ze śmietników i toi toiów. Jest sielsko.

Do tego, jak tłumaczy mi Paulina Trybińska, menadżerka Family Camp, jest tu zamek dmuchany dla dzieci, trampolina, basen. Menu dostosowane do dzieci: frytki, lody, owocowe soki.

WP.PL
Źródło: WP.PL, fot: Sebastian Łupak

Gosia mówi, że najlepszy pomysł to przyjechać w kilka rodzin z dziećmi: - Co roku nasza ekipa jest coraz większa. Rozbijamy się większą grupą i zawsze ktoś na nasze dzieci uważa. Ja zostaję, a inni idą na koncert. I na odwrót. 2-3 rodziny to zawsze większe pole manewru.

dna7qk0

Rodziny, z którymi rozmawiałem, chwalą też inne atrakcje: zajęcia z ceramiki, plastyczne w namiotach w strefie ASP.

Gosia: - Robienie indiańskich amuletów i zakładek do książek, malowanie, wycinanki. W zeszłym roku był tu labirynt, który uzmysławiał dzieciom, jak się czuje człowiek niewidomy. Dziecko dostało laskę, miał zasłonięte oczy i musiało przejść labirynt. Świetna sprawa.

Dzieci uczą się też, jak zostawiać po sobie porządek: zbierają śmieci, segregują je.

dna7qk0

Gosia z Monachium zachęca inne mamy: - Co roku powtarzam innym matkom, które obawiają się przyjazdu, że tu jest bardzo bezpiecznie. To dla dzieci dobra szkoła życia i otwartości.

- Ludzie przechodzą, przybijają moim synom piątki, uśmiechają się. Może dzięki temu oni się czują więksi, starsi?

WP.PL
Źródło: WP.PL, fot: Sebastian Łupak
dna7qk0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dna7qk0