Natalie Portman walczy o równość. Jest hipokrytką?
Specjalnie przygotowana kreacja oscarowa Natalie Portman miała być jednocześnie jej protestem i oświadczeniem. Teraz okazuje się, że to, co głosi, nie idzie w parze z tym, co robi. O co chodzi?
Natalie Portman na rozdaniu Oscarów 2020 wyglądała oczywiście przepięknie. Miała elegancką kreację w kolorze czerni i złota. Ale najważniejsze było to, co znalazło się na pelerynie.
Aktorka przeszła przez czerwony dywan w pięknej kreacji Diora. Miała na sobie delikatną, na wpół koronkową suknię w czarnym kolorze ze złotym haftem. Na plecy zarzuciła sobie połyskującą czarną pelerynę i to ona była najważniejsza: po jej lewej stronie naszyte były nazwiska reżyserek pominiętych w tegorocznym oscarowym rozdaniu. Czyli: Lorene Scafaria ("Ślicznotki"), Lulu Wang ("Kłamstewko"), Greta Gerwig ("Małe kobietki"), Marielle Heller ("Cóż za piękny dzień"), Alma Har’el ("Słodziak"), Céline Sciamma("Portret kobiety w ogniu"), Mati Diop ("Atlantics"), Melina Matsoukas ("Queen & Slim").
Natalie Portman powiedziała prasie, że chciała w subtelny sposób wyróżnić twórczynie, które zostały kompletnie pominięte przez Akademię w tym roku. 92. rozdanie nagród filmowych będzie zapamiętane jako najmniej zróżnicowane: żadna reżyserka nie otrzymała nominacji, w kategoriach aktorskich wyróżniono tylko jedną czarnoskórą osobę.
Tymczasem użytkownicy Twittera wyrzucają jej, że sama jest właścicielem firmy producenckiej Handsome Charlie Films, więc ma pełne pole do popisu, z którego... nie korzysta. Tylko dwa filmy wyprodukowane przez tę firmę, zostały wyreżyserowane przez kobietę. Wiecie przez jaką? Przez Natalie Portman. Trudno nie zadać zatem pytania, dlaczego aktorka oczekująca wyróżnień Akademii dla kobiet, sama nie inwestuje w ich pomysły?