Nie żyje Izabela Skrybant-Dziewiątkowska. Wiemy, na co chorowała
1 maja na stronie Tercetu Egzotycznego na Facebooku pojawiła się smutna informacja o śmierci Izabeli Skrybant-Dziewiątkowskiej. Zespół wydał oświadczenie, w którym poinformował, że piosenkarka odeszła po walce z chorobą. Artystka od początku nie ukrywała, z czym się zmaga.
"Szanowni Państwo, z ogromnym bólem zawiadamiamy, że rano 1 maja, po walce z ciężką chorobą zmarła Izabela Skrybant-Dziewiątkowska - ikona polskiej sceny muzycznej, liderka Tercetu Egzotycznego" - podano na oficjalnym profilu Tercetu Egzotycznego.
Izabela Skrybant-Dziewiątkowska nigdy nie ukrywała, że walczy z rakiem trzustki. O chorobie dowiedziała się przypadkiem. Lekarze od początku nie dawali jej większych szans na wyzdrowienie. Mimo to artystka się nie poddawała.
- Rozmawiałam z nim, na początku prosiłam: Idź ode mnie, wynoś się z domu, na ogród, bo jak nie, to cię zatruję. Potem mu groziłam: wynoś się, bo cię zabiję. Nie posłuchał mnie, to dostał za swoje - mówiła w wywiadzie.
Do lekarza zgłosiła się po festiwalu w Opolu w 2017 roku.
- Występowaliśmy na festiwalu polskiej piosenki w Opolu. Wszyscy mi mówili: "Iza, jaka ty jesteś żółta na twarzy". Ja tego nie widziałam. Myślałam, że jestem tak pięknie opalona. Na następny dzień po festiwalu pojechałam do lekarza i okazało się, że mam żółtaczkę. Pogotowie mnie zabrało z przychodni do szpitala, zrobili wszystkie badania i okazało się, że oprócz żółtaczki mam raka: 10 tys. komórek nowotworowych na badaniach wykazało – dużo, bardzo dużo. Tak więc tego raka wykryli mi przy okazji. Dobrze, że ta żółtaczka mi się przyplątała, bo inaczej bym z tym rakiem chodziła i nic nie wiedziała, bo go nie czuć, nie boli. Mógł, skubaniec jeden, siedzieć we mnie jeszcze długi czas - wyznała w wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego".
Gwiazda miała wsparcie bliskich. Cały czas była przy niej córka, która w młodości również chorowała na raka.
- Lekarze powiedzieli mojej córce: "Matce pozostały trzy, cztery miesiące życia". Gdy to usłyszała, to mało co obłędu nie dostała. A ja przez moment nie płakałam, nie narzekałam, bo wiedziałem, że go pokonam, że będę zdrowa. Trafiłam na bardzo dobrych lekarzy - dodała.
Ze względu na wiek i wszczepiony rozrusznik serca nie mogła być operowana. Przeszła bolesną radioterapię, ale wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
- Ból był potworny. Z 10 tysięcy komórek nowotworowych ich liczba spadła na 120. Wtedy już wiedziałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Pojechałam do Katowic na tomograf - a po tygodniu miałam wyniki: 'Nie ma raka, zwalczyliśmy go'. Za pół roku czekają mnie badania kontrolne. I tak przez pięć kolejnych lat będę musiała sprawdzać, czy wszystko jest OK - cieszyła się jeszcze pod koniec 2018 roku.
Choroba niestety wróciła. 1 maja Izabela Skrybant-Dziewiątkowska zmarła.