Ewa Krawczyk wychodzi tylko do kościoła i na cmentarz. Niepokojące doniesienia
Wdowa po Krzysztofie Krawczyku wciąż jest pogrążona w żałobie. Choć niedawno można ją było oglądać na festiwalu w Opolu czy rozdaniu Fryderyków, na co dzień Ewa Krawczyk unika kontaktu z kimkolwiek.
Ewa Krawczyk od kwietnia br. jest wdową. Nie ukrywa, że śmierć znanego męża boleśnie ją dotknęła. Pogrążyła się w żałobie i świat nie istnieje dla niej bez Krzysztofa Krawczyka. Jedynie wydarzenia związane z uczczeniem pamięci zmarłego muzyka napawają ją dumą i nadzieją. Niedawno Ewa Krawczyk uczestniczyła w odsłonięciu muralu z wizerunkiem męża oraz festiwalu w Opolu, w trakcie którego artyści wykonywali znane utwory Krawczyka.
Jednak na co dzień wdowie jest ciężko pogodzić się ze stratą ukochanego. Jak twierdzi "Super Express", kobieta nie opuszcza domu i jest na lekach uspokajających.
- Dom opuszczam tylko wtedy kiedy jestem gdzieś potrzebna tak jak np. w Opolu albo mam ważne spotkanie. Moje życie to jest kościół, cmentarz i dom, bo tam się czuję najbezpieczniej. Czuję tam obecność Krzysia i wiem, że jest ze mną, wiem że mnie pilnuje - wyznała.
Byliśmy na grobie Krawczyka. Ewa Krawczyk: "Nie radzę sobie"
Ewa Krawczyk każdego dnia odwiedza cmentarz w Grotnikach, gdzie spoczął jej mąż. Nadal wiele postronnych osób zaczepia ją tam i składa kondolencje.
Jedyną poprawą jest to, że wdowa uregulowała sen. Twierdzi, że to zasługa męża, który z zaświatów dalej o nią dba. Ona również otacza opieką pamiątki po Krzysztofie Krawczyku.
- Teraz bezpiecznie śpię w nocy. To jest zasługa Krzysia. Zawsze go proszę, żebym miała spokojną noc i bezpieczną. Męża brakuje mi cały czas, dlatego jestem otoczona jego rzeczami. Niczego z domu nie wróciłam, nawet chodzę w jego zegarku, żeby przynosił szczęście. Nawet gdy jestem w hotelu mam ze sobą jego zdjęcia - dodała.