Nowe wątki w sprawie porwania córki szejka. Od 20 lat nikt jej nie widział
Księżniczka Shamsa uciekła z domu emira w 2000 r., ale ojciec wysłał za nią porywaczy, którzy sprowadzili ją do Dubaju. Do uprowadzenia doszło w Wielkiej Brytanii. Po 20 latach brytyjski sąd zamierza znowu przyjrzeć się tej sprawie.
Dochodzenie w sprawie zniknięcia córki szejka Muhammada ibn Raszida Al Maktuma rozpoczęło się w 2001 r., ale szybko utknęło w martwym punkcie. W 2017 r. wznowiono dochodzenie, jednak od tamtego czasu sprawa jest formalnie zamknięta. Brytyjski wymiar sprawiedliwości nie daje jednak za wygraną. Na początku marca Sąd Najwyższy zlecił ponowne zbadanie sprawy księżniczki Shamsy. To nie pierwszy raz, gdy kobiety z rodziny emira Dubaju trafiają na pierwsze strony brytyjskich gazet.
Obejrzyj: Marcin Margielewski: szejkowie kupują, nie podrywają. Opisał, co od nich usłyszał
Przypomnijmy, że w lipcu zeszłego roku do Anglii uciekła księżniczka Haya (na zdjęciu poniżej), najmłodszej z sześciu żon szejka Maktuma. Rok wcześniej było głośno o sprawie Latify, 33-letniej córki emira Dubaju. Kobieta próbowała wydostać się z kraju, ale ojciec wysłał za nią żołnierzy sił specjalnych i uwięził w jednej z posiadłości na terenie Zatoki. Latifa mówiła publicznie, że już jako nastolatka spędziła dwa lata w więzieniu za to, że chciała opuścić kraj. Tym razem Latifa chciała dostać się do USA i zacząć nowe życie.
Tymczasem brytyjski Sąd Najwyższy chce nowego otwarcia sprawy starszej siostry Latify – Shamsy, która również miała paść ofiarą zaborczego ojca. Shamsa miała 19 lat, gdy uciekła z Dubaju i zatrzymała się w Wielkiej Brytanii. Nie nacieszyła się jednak wolnością, bo szejk wysłał za nią uzbrojonych porywaczy, którzy złapali ją na ulicy w Cambridge, odurzyli i przetransportowali śmigłowcem do Francji. Stamtąd trafiła do Dubaju i od tamtej pory ani razu nie pokazała się publicznie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jej wersję wydarzeń poznał angielski adwokat, który przekazał ją światu. W 2001 r. policja z Camridge wszczęła dochodzenie w sprawie rzekomego porwania, ale ze względu na brak dowodów wskazujących na inicjatywę szejka, została zamknięta. 16 lat później wznowiono śledztwo, ale znowu nie było efektów.
- Nie ma już aktywnego śledztwa i nie mamy kontaktu z ofiarą – mówił "Daily Mail" przedstawiciel policji w Cambridge, która na wniosek Sądu Najwyższego ma się znowu pochylić nad sprawą zaginionej księżniczki.
Ale próba postawienia przed sądem emira Dubaju to nie jedyna kwestia poruszana w tej sprawie. Równie głośno mówi się o konieczności zbadania jego relacji z ówczesnym rządem Tony'ego Blaira. Panuje przekonanie, że szejk Maktum miał wpływ na przebieg śledztwa w 2001 r. Podobno sprawę zamiótł pod dywan Robin Cook, ówczesny minister spraw zagranicznych, który zmarł w 2005 r. Polityczni przeciwnicy Cooka wierzą, że zrobił to, bo chciał uniknąć skandalu dyplomatycznego z Dubajem. I utrzymać dobre stosunki z szejkiem Maktumem, który jest nie tylko premierem i wiceprezydentem Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale także dobrym znajomym królowej Elżbiety.