O tym wydarzeniu z życia Diany mało kto słyszał. Wzruszyła samego Pavarottiego
Królowa ludzkich serc
Mijają 22 lata, odkąd księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu. 31 sierpnia 1997 roku Diana wraz Dodim Al-Fayedem wracała z hotelu Ritz do prywatnego apartamentu. Ich limuzyna, ścigana przez paparazzi, wpadła w poślizg i uderzyła w filar tunelu Alma. Kochanek księżnej zginął na miejscu, a ona zmarła w szpitalu w wyniku ciężkich obrażeń. Miała zaledwie 36 lat.
Śmierć "królowej ludzkich serc" była ogromnym ciosem dla wszystkich obywateli Zjednoczonego Królestwa i fanów monarchii brytyjskiej na całym świecie. Była ulubienicą tłumów. Do dziś każdy ujawniony fakt z jej życia budzi wielkie emocje. Jedno z zaskakujących wydarzeń z biografii księżnej zostało przypomniane w filmie "Pavarotti", który właśnie wchodzi do kin.
Przyjaciółka artystów
Księżna chętnie udzielała się społecznie. Pomagała biednym, chorym i najbardziej potrzebującym. Za empatię i szlachetność uwielbiały ją miliony Brytyjczyków, ale również największe światowe gwiazdy. Wiele mówiło się o przyjaźni Diany z Eltonem Johnem. Ogromnym podziwem darzył ją też wielki włoski tenor Pavarotti. Jeden z najsłynniejszych śpiewaków w historii, który zmarł w 2007 r. na raka trzustki, ugościł księżną na swoim koncercie w Wielkiej Brytanii. Stała się wtedy rzecz niezwykła...
Deszczowy koncert
O koncercie Pavarottiego, na którym gościła Diana, mowa jest w nowym filmie "Pavarotti" w reż. Rona Howarda - obraz wchodzi do kin 2 sierpnia. Plenerowy występ tenora odbywał się w strugach deszczu. Artysta obawiał się, że ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne widownia nie dopisze, ale oczywiście zjawiły się tłumy. Wraz z "królową ludzkich serc", zasiadającą w honorowej loży.
Niestety, po tym, jak większość fanów muzyka rozłożyła parasole, nie sposób było podziwiać występ. Organizatorzy zdecydowali się na chwilę przerwać koncert i poprosili widownię o to, by je schować. Pierwszą osobą, która zareagowała na to wezwanie, była właśnie księżna Diana. Księżna nie miała problemu z tym, by słuchać artysty w deszczu. Wzruszony tym gestem Pavarotti w podzięce zadedykował jej ze sceny kolejną arię.
Wspomnienie ikony
Choć od śmierci Diany minęły już 22 lata, to synom księżnej nadal z trudem przychodzi rozmowa o tym bolesnym wydarzeniu. Książę Harry po raz pierwszy wypowiedział się na ten temat zaledwie 3 lata temu.
- Kiedy umarła, odczułem ogromną pustkę. Nie tylko ja, podobnie czuło się wiele osób na całym świecie. Jeśli uda mi się zapełnić ją chociaż w części, będę szczęśliwy. Jedyne co mi pozostaje, to starać wypełniać ją na tyle, na ile to możliwe przez resztę życia - powiedział w jednym z wywiadów syn księżnej.