Rasista i homofob. Obrzydliwy wywiad pogrąża legendę
Lotnisko im. Johna Wayne'a w kalifornijskim mieście Santa Ana być może niedługo zmieni patrona. Wszystko przez skandaliczne wypowiedzi aktora sprzed pół wieku.
Politycy Partii Demokratycznej hrabstwa Orange Country w Kalifornii złożyli nadzwyczajną uchwałę. Na jej mocy domagają się, aby lotnisko im. Johna Wayne'a zmieniło patrona.
Jak informuje "Variety", uchwałę przedłożyli przewodnicząca Partii Demokratycznej hrabstwa Oragne Country Ada Briceño, prof. Fred Smoller i dr Michael A. Moodian z Uniwersytetu Chapmana.
Domagają się potępienia "rasistowskich i fanatycznych" wypowiedzi Johna Wayne'a, w których zawarte są przekonania o "supremacji białej rasy", słowa wymierzone w LGBT i rdzennych mieszkańców Ameryki. O co chodzi?
Kryzys w USA. Masowe protesty po śmierci George'a Floyda
W 2019 r. w sieci wypłynął wywiad, jakiego John Wayne udzielił w 1971 r. "Playboyowi".
Aktor podzielił się w nim swoimi poglądami, które dzisiaj, zwłaszcza w świetle wydarzeń, jakie zapoczątkowała śmierć George'a Floyda, muszą budzić niesmak i ostry sprzeciw.
Bo John Wayne jawi się w nim, jako skrajny rasista i homofob.
- Wierzę w supremację białych, dopóki, dopóty czarni nie poduczą się i wyedukują. Nie może być tak, że zaraz padniemy przed nimi na kolana i damy im władzę. Trzeba ich nauczyć odpowiedzialności. Problem w tym, że czarni próbują się uczyć na uniwersytetach, nawet gdy nie zdali egzaminów i nie mają odpowiedniej wiedzy. Jak może uczyć się algebry ktoś, kto nie umie liczyć? To by nam drastycznie zaniżyło poziom edukacji. W sumie czarni nie powinni narzekać, bo w USA wiedzie im się bardzo dobrze.
Na łamach "Playboya" gwiazdor "Rio Grande" nie widział nic złego w tym, że kiedy kręcił film, do roli czarnego charakteru szukał aktora o czarnym kolorze skóry.
- W świecie filmu powinno być 10 proc. czarnych, bo tylu ich jest w społeczeństwie. Ale z drugiej strony nie może być 10 proc. czarnych operatorów i kamerzystów, bo nie skończyli odpowiednich szkół - tłumaczył.
Ponadto na łamach "Playboya" Wayne odniósł się do filmów "Nocny kowboj" i "Easy Rider" (oba z 1969 r.), nazywając je "pedalskimi" i dodając, że jest przekonany, iż za kilka lat Ameryka znudzi się tym "zboczonym" kinem.
Sprzeciw budzą też jego wypowiedzi na temat rdzennych mieszkańców Ameryki.
- Nie uważam, że źle zrobiliśmy, odbierając im ten wspaniały kraj. To była kwestia przetrwania. Ludzie potrzebowali nowej ziemi, a Indianie byli samolubni i chcieli jej całej dla siebie - tłumaczył.
Kiedy w 2019 r. amerykańskie media przypomniały wywiad sprzed bez mała pół wieku, pojawiły się głosy broniące aktora.
Rodzina Johna Wayne'a i konserwatywni publicyści tłumaczyli, że czasy były zupełnie inne, że na pewne sprawy patrzono inaczej, a poza tym nie powinno skreślać się kogoś na podstawie jednego wywiadu. Zwłaszcza z takim dorobkiem.
W kontrze do tych słów Michael Hiltzik z "The Los Angeles Times" pisał, że John Wayne po prostu się odsłonił i doskonale wiedział, co mówi.
- Wiedział, że 3 lata wcześniej, w 1968 r., został zastrzelony Martin Luther King. On był po prostu rasistą. Nie podobało mu się, że czarni wywalczyli sobie coraz więcej praw. Nie był pierwszym naiwnym. Mówił, co myśli.
Lotnisko w Santa Ana zostało nazwane na cześć aktora w 1979 r.
Zakusy na pozbawienie lotniska imienia Johna Wayne'a trwają już od jakiegoś czasu. Jednak dopiero obecna sytuacja sprzyja takiemu rozwiązaniu. I jest ono całkiem realne.
Wystarczy wspomnieć choćby Londyn i usunięcie pomnika Roberta Milligana, żyjącego na przełomie XVIII i XIX w. kupca, plantatora i właściciela niewolników.
Autorzy uchwały proponują, aby lotnisko w Santa Ana nazywało się po prostu Orange County Airport.