Ojciec Britney Spears odpiera zarzuty. Sam pragnie końca kurateli córki
Od kilku miesięcy głośno jest o kurateli nad Britney Spears. Sprawa nabrała większego rozgłosu po emisji dokumentu "Framing Britney Spears". Jej ojciec liczy, że wkrótce kuratela się skończy. Jednak decyzja zależy wyłącznie od piosenkarki.
Kuratela Britney Spears trwa od 2008 r. Wtedy sąd orzekł, że wokalistka nie jest w stanie samodzielnie zarządzać swoim majątkiem i podejmować odpowiedzialnych decyzji w sprawach biznesowych i osobistych. Rolę opiekuna w tych kwestiach pełni jej ojciec, Jamie Spears.
Zgodnie z prawem artystka może sama wnieść o koniec kurateli. Pod koniec 2020 r. złożyła odpowiednie dokumenty, które zniosłyby opiekę ojca. Od jakiegoś czasu padają zarzuty w jego stronę, że celowo gra na zwłokę i przedłuża kuratelę oraz więzi córkę wbrew jej woli. Fani obawiają się o zdrowie psychiczne Britney. Sprawa nabrała rozgłosu po emisji wstrząsającego dokumentu "Farming Britney Spears", który opowiada o trudnych momentach z życia gwiazdy.
ZOBACZ TEŻ: Viggo Mortensen: "Strefy wolne od LGBT? To absurdalne, niebezpieczne i tragiczne"
Ojciec piosenkarki postanowił zareagować na zarzuty. Przekonuje, że sam chciałby już końca kurateli, ale nie może nic zrobić w tej sytuacji. Dodaje, że robi wszystko w jak najlepszym interesie dla córki.
- Jamie niczego tak już nie pragnie, jak zobaczyć, że Britney nie potrzebuje już trybu kuratorskiego. To, czy nastąpi koniec kurateli, tak naprawdę zależy od Britney. Jeśli tylko zechce ją zakończyć, może złożyć taki wniosek. Jamie nie sugeruje, że jest idealnym ojcem, ani że otrzymałby jakąkolwiek nagrodę dla "Ojca Roku". Jak każdy rodzic nie zawsze widzi to, czego mogłaby chcieć Britney. Ale Jamie wierzy, że każda decyzja, którą podjął, leżała w jej najlepszym interesie - mówiła stacji CNN jego prawniczka, Vivian Lee Thoreen.
Pozostaje czekać na decyzję sądu ws. Britney i kurateli. W internecie wciąż trwa akcja wsparcia dla gwiazdy #FreeBritney.